Otworzyłam
oczy. Przez okno do pokoju wpadały promienie słońca. Uśmiechnęłam
się widząc błękit nieba. Spojrzałam na zegarek, nie zdziwiłam
się, że było już po dziesiątej. Przeciągnęłam się i wstałam
z łóżka. Podeszłam do szafy, żeby wyjąć coś do ubrania.
Zanim zdążyłam wyjść do łazienki, usłyszałam dźwięk
przychodzącej wiadomości. Na ekranie wyświetliło się imię
blondyna. Odblokowałam telefon i zaczęłam czytać.
„Co
powiesz na prawdziwą randkę?”
Uśmiechnęłam
się i chwilę nad tym zastanowiłam. Naprawdę chciałam iść, ale
zanim zdążyłam odpisać, dostałam kolejnego SMSa.
„Będę
po Ciebie o 15 :*”
Zaśmiałam
się. Nie wiedziałam, czy jest aż tak pewny siebie, czy może nie
chciał dać mi szansy na odmowę, ale ucieszyłam się, że już
niedługo się zobaczymy. Wysłałam mu krótką odpowiedź i
poszłam pod prysznic. Ciepła woda przyjemnie spływała po moim
ciele, a owocowy zapach żelu do kąpieli pobudzał wyobraźnię.
Kiedy zamknęłam oczy, myślami byłam na ogrodzie, w środku lata.
Czułam dojrzewające, letnie owoce.
Zeszłam
na dół wesoła. Chris akurat robił śniadanie, kiedy mnie
zauważył, odwzajemnił mój uśmiech. Ledwo zdążyłam
usiąść, a już postawił przede mną talerz z gorącymi tostami i
kubek herbaty.
-
Dziękuję – uśmiechnęłam się do niego jeszcze szerzej, przez
co się zaśmiał – Co jest takie zabawne? - chyba też miał
dzisiaj świetny humor. Usiadł obok mnie ze swoim talerzem i zamiast
odpowiedzieć, zaczął jeść – No wiesz Ty co? Tak własną
siostrę olewać? - udałam obrażoną, co rozbawiło go jeszcze
bardziej. Starałam się zachować poważną minę, jednak po chwili
śmialiśmy się razem.
-
Po prostu miło patrzeć, jak jesteś taka wesoła – odpowiedział,
jak przestaliśmy się śmiać – ostatnio rzadko taka byłaś –
miał rację, przez sprawy związane z Jasonem, ciągle byłam zła,
albo zamyślona, a teraz po prostu promieniowało ode mnie szczęście.
O wiele lepiej czułam się, będąc właśnie taka.
Jeszcze
trochę rozmawialiśmy, a później przyszła pora, żeby
zacząć się szykować na spotkanie z Seanem. Poszłam do swojego
pokoju i stanęłam przed szafą. Nie miałam zielonego pojęcia, co
założyć. Chciałam wyglądać ładnie, ale nie wiedziałam co
zaplanował. Upierał się, że to niespodzianka. W końcu
postanowiłam, że założę wygodną sukienkę, która będzie
dobra bez względu na to, co będziemy robić.
Poszłam
znowu wziąć prysznic. Umyłam i wysuszyłam włosy. Zostawiłam je
rozpuszczone. Zrobiłam delikatny makijaż i założyłam czerwoną
sukienkę. Cały dzień, nie mogłam się doczekać tego spotkania,
ale teraz, jak zostało już tylko pół godziny, zaczęłam
się stresować. Co jeśli nie spodoba mu się mój strój?
Albo powiem coś głupiego? Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.
Oczy delikatnie mi się błyszczały, policzki były lekko
zaróżowione, a włosy delikatnie opadały na ramiona i plecy.
Uśmiechnęłam się i wyszłam z łazienki. W pokoju spryskałam się
ulubionymi perfumami, założyłam kolczyki i zeszłam na dół
w momencie, w którym Sean zadzwonił do drzwi. Otworzyłam je
z szerokim uśmiechem, który natychmiast odwzajemnił. Kiedy
go zobaczyłam, na moment mnie zatkało. Miał na sobie niebieskie
jeansy i koszulę w kratkę. Wyglądał jeszcze lepiej niż na co
dzień. Lekko się zarumieniłam, gdy zrozumiałam, że dokładnie mi
się przygląda.
-
Wyglądasz pięknie – jego oczy błyszczały się, był
podekscytowany. Jeszcze więcej krwi napłynęło do moich policzków
– odwróć się na moment – poprosił, jednak widząc, że
jestem zdziwiona i lekko zakłopotana, dodał – spokojnie, będę
grzeczny – zaśmiałam się cicho i wykonałam jego polecenie.
Podszedł bliżej mnie i zawiązał mi chustkę na oczach – Mówiłem
Ci, to niespodzianka – szepnął mi do ucha. Jego oddech otulił
moją skórę, Poczułam przyjemny dreszczyk, a kąciki moich
ust powędrowały w górę.
Objął
mnie w talii, a drugą ręką złapał moją dłoń i delikatnie
aczkolwiek stanowczo i bez wahania poprowadził mnie do samochodu,
mówiąc kiedy mam uważać na schodki. Dopiero kiedy stanął
tak blisko, poczułam zapach jego perfum. Był cudowny, aż ugięły
się pode mną kolana. Otworzył mi drzwi i pomógł usiąść
tak, żebym nie uderzyła się w głowę, po czym zapiął mi pasy.
Mimo że nic nie widziałam, czułam się przy nim bezpieczna. Chwilę
później usłyszałam jak zapina swój pas i ruszyliśmy.
Włączył cicho muzykę i całą drogę rozmawialiśmy. Tak po
prostu, o wszystkim i o niczym. Opowiedział mi jak minął mu dzień
i dowiedziałam się, że ma młodszą siostrę – pięcioletnią
Katy.
Po dosyć długiej jeździe zatrzymał samochód i wyłączył silnik. Pomógł mi wysiąść i znowu zaczął gdzieś prowadzić. Usłyszałam charakterystyczny odgłos kroków na drewnie i po chwili się zatrzymaliśmy. Usiedliśmy, chyba na ławeczce. Rozwiązał chustkę, która zasłaniała mi oczy i wtedy zobaczyłam, gdzie jesteśmy. Siedzieliśmy na pomoście, nad jeziorem, które otaczały drzewa. Widok był naprawdę piękny. Słońce zaczęło chować się za lasem, więc tylko nieliczne promienie przedostawały się i odbijały w wodzie. Delikatny wiaterek podwiewał mi sukienkę i rozwiewał włosy. Nawet nie wiem kiedy wstałam i podeszłam na skraj pomostu.
-
Rosie? - odwróciłam się przodem do Seana. Trzymał w rękach
bukiet polnych kwiatów. Uśmiechnęłam się szeroko, chyba po
raz tysięczny dzisiaj. Zawsze uwielbiałam takie kwiaty.
-
Skąd wiedziałeś? - spytałam i dałam mu buziaka w policzek,
jednocześnie przyjmując bukiet – dziękuję – uśmiechnął się
słodko i odpowiedział.
-
Skąd? No cóż... niech to będzie moja słodka tajemnica –
spojrzałam na niego trochę zdziwiona – no nie patrz tak na mnie –
zaśmiał się. Lubiłam jego śmiech i znowu kąciki moich ust
powędrowały w górę. - Pamiętaj, magia tkwi w tajemnicy.
Jeśli Ci powiem, to czar pryśnie – W sumie, było w tym trochę
prawdy. Spojrzałam w jego piękne oczy i wtuliłam się w niego.
Czułam się przy nim naprawdę dobrze.
Usiedliśmy
z powrotem na ławeczce i rozmawialiśmy o tym, co lubimy, a czego
nie. W pewnym momencie objął mnie ramieniem. Lekko się
zarumieniłam i przysunęłam bliżej niego. Jeszcze chwilę tak
zostaliśmy, po czym Sean wstał i pociągnął mnie za rękę, żebym
zrobiła to samo.
-
Chodź – powiedział radośnie i ruszył przed siebie nadal
trzymając moją dłoń. Uśmiechnęłam się i splotłam nasze
palce. Zatrzymaliśmy się przed małym, ale ładnym drewnianym
domkiem. Wyjął klucze z kieszeni i otworzył przede mną drzwi –
Panie przodem – i skłonił się lekko, jak to robią w starych
filmach. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Weszłam do środka.
Wewnątrz był jeszcze ładniejszy niż z zewnątrz. Zaraz za
przedpokojem był mały, przytulny salon. Na ścianach wisiały
obrazy przedstawiające piękne krajobrazy, obok jednego z nich
wisiało poroże jelenia. Przed kanapą był kominek, a nad nim
wisiał telewizor. Ściany pomalowane były na przyjemny, brązowy
kolor, a od podłogi wyłożone kamieniem, w ciemniejszym odcieniu.
Na podłodze dla złamania ciemniejszych barw, leżał kremowy dywan.
Było naprawdę ładnie. Sean właśnie rozpalał w kominku i
uśmiechał się do mnie serdecznie. - Podoba Ci się? - w jego
oczach pojawiły się iskierki. Chyba był szczęśliwy.
-
Tak, jest naprawdę przytulnie. - zobaczyłam wiszące na
przeciwległej ścianie zdjęcia małego chłopca z rodzicami.
Przyjrzałam im się uważnie. Charakterystyczne blond włoski i
słodki uśmiech mogły należeć tylko do jednej osoby. - To Ty? -
spojrzałam na chłopaka, który właśnie do mnie podszedł.
Objął mnie od tyłu w tali i sam popatrzył na zdjęcia.
-
Tak, miałem wtedy cztery latka – uśmiechnął się delikatnie –
chodź, coś nam ugotuję. - Kolejna niespodzianka. Kto by się
spodziewał, że Sean umie gotować. Usiadłam na wysokim krześle
przy wyspie kuchennej tak jak prosił i obserwowałam co robił.
Kilka razy proponowałam, że pomogę, ale odpowiadał, że mam sobie
wygodnie siedzieć i pić mrożoną herbatkę, którą mi
zrobił.
Przyglądałam
się, jak kroi pomidory i inne warzywa. Na pewno nie pierwszy raz
gotował. Ktoś kto robi to tak szybko i z taką wprawą, musi
gotować od dawna. Z ciekawości spytałam, kiedy zainteresował się
tym. Odpowiedział, że od kiedy był małym chłopcem, lubił
pomagać mamie w kuchni i to naprawdę widać. Nie miałam pojęcia
co przygotowuje, ale pachniało cudownie. Gdy o to pytałam, mówił,
że to przepis rodziny i w zasadzie nie ma nazwy. Wstawił wodę na
makaron i wrócił do sosu z warzyw. Wyglądał pociągająco
krzątając się po kuchni. Był bardzo skupiony, ale cały czas ze
mną rozmawiał, uśmiechał się i śmiał. Widać, że robił coś,
co lubi.
Przez
cały ten czas, nie pojawiła się niezręczna cisza. Nawet jeśli na
chwilę zapadało milczenie, nie było w nim nic krępującego.
Czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie, dobrze nam się
rozmawiało. Dużo żartowaliśmy i ciągle się śmialiśmy, przez
co czas szybko uciekał. Kiedy sos był już gotowy, nabrał go na
łyżeczkę i podsunął mi pod usta, żebym spróbowała. Smak
był niesamowity. Jednocześnie słodkawy, ale też pikantny. Warzywa
świetnie ze sobą współgrały. Zawodowy kucharz nie
powstydził by się takiego dania. Przez cały ten czas uważnie mi
się przyglądał i z każdą sekundą jego uśmiech stawał się
szerszy.
-
To jest naprawdę pyszne – powiedziałam, szczerze zachwycona jego
umiejętnościami. Sama chciałabym tak dobrze gotować. Może kiedyś
się nauczę.
-
Cieszę się, że Ci smakuje – jeśli wcześniej, była w nim
odrobina, ledwo zauważalnego stresu, teraz odeszła w niepamięć.
Nałożył jedzenie na talerze i zaniósł do stołu. Zapalił
świeczki, nadając kolacji romantycznego akcentu. Na dworze zdążyło
już się ściemnić. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
Często
patrzeliśmy sobie w oczy. Sean czule dotknął mojej dłoni.
Zarumieniłam się i uśmiechnęłam do niego co szybko odwzajemnił.
Tematy do rozmów nam się nie kończyły. Miał naprawdę
świetne poczucie humoru. Rozśmieszał mnie co chwilę, za którymś
razem popłakałam się ze śmiechu. To był naprawdę wspaniały
dzień. Wcześniej miałam obawy, czy wszystko będzie w porządku,
ale teraz nawet nie wiem dlaczego. Byłam szczęśliwa, a ten dzień
na pewno zapamiętam na długo.
Wstałam
i zaczęłam sprzątać po kolacji. Trochę się ze mną spierał, że
sam to zrobi, albo chociaż mi pomoże. W końcu uległ, wiedząc, że
jestem uparta. Zaniosłam talerze i szklanki do zlewu. Woda była
ciepła, więc od razu zaczęłam zmywać. Po chwili poczułam jak
jego ręce oplatają się wokół mojej talii, a on wtula się
w moje plecy. To było bardzo przyjemne. Nachylił się i pocałował
mnie w policzek. Uśmiechnęłam się, znowu.
Szybko
dokończyłam sprzątanie i poszliśmy do salonu obejrzeć film.
Dosyć długo nie mogliśmy zdecydować się, co zobaczymy. W końcu
postanowiliśmy włączyć komedię, żeby jeszcze trochę się
pośmiać. Sean objął mnie, a ja się w niego wtuliłam. Słyszałam
bicie jego serca.
Kiedy
film się skończył, urządziliśmy bitwę na poduszki. Później
zaczęliśmy się łaskotać. Oboje głośno się śmialiśmy.
Niestety zrobiło się późno i musieliśmy się zbierać.
Sean odwiózł mnie do domu.
Kiedy
wysiadałam, otworzył mi drzwi samochodu. Czyżby był nie tylko
romantykiem, ale też gentlemanem? Odprowadził mnie pod same drzwi.
Przytuliłam się do niego i już miałam nacisnąć na klamkę i
wejść do domu, kiedy odwrócił mnie w swoją stronę i
zbliżył swoją twarz do mojej. Powoli, jakby czekając na moje
pozwolenie, przysunął się jeszcze bliżej. Złączył nasze usta,
w delikatnym, czułym pocałunku. Przez całe moje ciało przeszły
przyjemne dreszcze, a oddech lekko przyspieszył. Trwało to tylko
kilka sekund, ale było cudowne.
Uśmiechnęłam
się do niego i pożegnałam. Odwracając się zauważyłam wściekły
wzrok Jasona przyglądającego nam się z okna swojego pokoju. Znowu
przeszły mnie dreszcze, ale nie miały nic wspólnego z tymi
przyjemnymi. Szybko weszłam do domu i poszłam prosto do swojego
pokoju. Wzięłam piżamę, wykąpałam się i położyłam do łóżka.
Napisałam wiadomość do Seana, podziękowałam za dzisiejszy dzień
i życzyłam dobrej nocy.
Zasnęłam
szybko, szczęśliwa i zmęczona po dzisiejszym dniu. Miałam
spokojny sen. Biegałam po lesie. Było słonecznie i ciepło. Rano
obudziłam się wypoczęta i gotowa na kolejny dzień szkoły.
Wstałam z łóżka, przygotowałam się do wyjścia i zeszłam
zjeść śniadanie.
W
drodze do szkoły, myślałam o tym, z kim mogłabym zamienić się
miejscem na chemii. Nie chciałam siedzieć obok Jasona.
Przypomniałam sobie, że w ostatniej ławce siedziała dziewczyna z
mojej drużyny, z kolegą sąsiada. Wspomniała mi jakiś czas temu,
że kiepsko się dogadują, więc postanowiłam zapytać czy się
zamieni. Nie miał nic przeciwko. Od dzisiaj siedziałam z tyłu,
razem z Gail.
Dzień
mijał spokojnie i miło. Rano znalazłam w szafce liścik od Seana,
w którym napisał, żebyśmy zjedli razem lunch w stołówce.
Lekcje mijały szybko i bez problemów. Zadzwonił dzwonek,
czas na długą przerwę. Zostawiłam niepotrzebne książki w szafce
i poszłam w umówione miejsce. Siedział przy stoliku z moimi
przyjaciółmi i bratem, więc się do nich dosiadłam.
Przywitali się wesoło i Lili zaczęła o czymś opowiadać.
Oczywiście jak to ona, mówiła tak szybko, że nikt jej nie
rozumiał. Od czasu do czasu przytakiwaliśmy. Austin wpatrywał się
w nią jak w obrazek i chyba jako jedyny naprawdę starał się
zrozumieć co mówi. Niestety nie za dobrze mu to szło. Co
chwilę jej przerywał i dopytywał co miała na myśli.
Sean
objął mnie w tali i pocałował w czoło. W tym momencie zauważyłam
wściekły wzrok Jasona, ale jakoś się tym nie przejęłam.
Wieczorem chwilę nad tym myślałam i postanowiłam, przestać
martwić się jego zachowaniem. Wyrzuciłam go z mojego życia raz na
zawsze. Wstał, jakby ogarnęła go furia i wyszedł trzaskając
drzwiami. Sean zaproponował, że odprowadzi mnie do domu, a po
drodze przejdziemy się na spacer. Z chęcią się zgodziłam i
poszłam na następne lekcje.
~Sean~
Czekałem
na Rosie pod szkołą. Jej trening się chwilę przedłużył.
Zobaczyłem burzę blond włosów i już wiedziałem, że to
ona. Po chwili odwróciła się przodem do mnie i zaczęła
szukać mnie wzrokiem. Szeroko się uśmiechnęła i ruszyła w moją
stronę. Wyglądała pięknie, taka wesoła i pełna życia.
Potrafiła zarazić mnie optymizmem jak nikt inny.
Przytuliła
mnie i od razu moje serce przyspieszyło. Cholera, jak ta dziewczyna
na mnie działa. Nikt wcześniej nie wywoływał we mnie takich
odczuć. Trzymałem ją chwilę w ramionach, jednak odsunęła się
zdecydowanie za szybko. Wziąłem ją za rękę i poszliśmy się
przejść. Zaczęła opowiadać o swoich wynikach na dzisiejszym
treningu, jednak nie potrafiłem uważnie jej słuchać. Myślami
byłem gdzie indziej. Już od dłuższego czasu trzymałem to w
sobie, najwyższa pora jej o tym powiedzieć.
-
Rosie? - zacząłem niepewnie, ale kiedy spojrzała na mnie tymi
cudnymi zielonymi oczami, nabrałem odwagi – Jesteś niesamowitą
osobą. Z każdym dniem poznaję Cię lepiej, ale to ciągle dla mnie
za mało. Chciałbym spędzać z Tobą każdą wolną chwilę... -
wziąłem głęboki oddech – Rosalie... muszę Ci coś powiedzieć.
___________________
Długo trzeba było na niego czekać, za co przepraszam. Klasa maturalna, więc nauka zajmuje mi dużo czasu. Rozdział dłuższy niż zwykle, mam nadzieję, że się spodoba c;
O Boshh <3 Warto było tyle czekać :* rozdział jest genialny <3 nie mogę się doczekać kolejnych :* Podoba mi się Sean, a na Jasona mam alergię <3 Wiem, że klasa maturalna to dużo nauki, ale mam nadzieję, że mimo wszystko nowe rozdziały zaczną pojawiać się częściej <3 Życzę dużo weny i czekam na next :*
OdpowiedzUsuńdziękuję <3 postaram się, ale nic nie obiecuję :*
UsuńWarto było czekać. Jestem pod wrażeniem. Potrafisz zbudować napięcie. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciag
OdpowiedzUsuń