wtorek, 7 marca 2017

16. To jednak romantyk

 Otworzyłam oczy. Przez okno do pokoju wpadały promienie słońca. Uśmiechnęłam się widząc błękit nieba. Spojrzałam na zegarek, nie zdziwiłam się, że było już po dziesiątej. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy, żeby wyjąć coś do ubrania. Zanim zdążyłam wyjść do łazienki, usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Na ekranie wyświetliło się imię blondyna. Odblokowałam telefon i zaczęłam czytać.

Co powiesz na prawdziwą randkę?”

Uśmiechnęłam się i chwilę nad tym zastanowiłam. Naprawdę chciałam iść, ale zanim zdążyłam odpisać, dostałam kolejnego SMSa.

Będę po Ciebie o 15 :*”

Zaśmiałam się. Nie wiedziałam, czy jest aż tak pewny siebie, czy może nie chciał dać mi szansy na odmowę, ale ucieszyłam się, że już niedługo się zobaczymy. Wysłałam mu krótką odpowiedź i poszłam pod prysznic. Ciepła woda przyjemnie spływała po moim ciele, a owocowy zapach żelu do kąpieli pobudzał wyobraźnię. Kiedy zamknęłam oczy, myślami byłam na ogrodzie, w środku lata. Czułam dojrzewające, letnie owoce.

Zeszłam na dół wesoła. Chris akurat robił śniadanie, kiedy mnie zauważył, odwzajemnił mój uśmiech. Ledwo zdążyłam usiąść, a już postawił przede mną talerz z gorącymi tostami i kubek herbaty.

- Dziękuję – uśmiechnęłam się do niego jeszcze szerzej, przez co się zaśmiał – Co jest takie zabawne? - chyba też miał dzisiaj świetny humor. Usiadł obok mnie ze swoim talerzem i zamiast odpowiedzieć, zaczął jeść – No wiesz Ty co? Tak własną siostrę olewać? - udałam obrażoną, co rozbawiło go jeszcze bardziej. Starałam się zachować poważną minę, jednak po chwili śmialiśmy się razem.

- Po prostu miło patrzeć, jak jesteś taka wesoła – odpowiedział, jak przestaliśmy się śmiać – ostatnio rzadko taka byłaś – miał rację, przez sprawy związane z Jasonem, ciągle byłam zła, albo zamyślona, a teraz po prostu promieniowało ode mnie szczęście. O wiele lepiej czułam się, będąc właśnie taka.

Jeszcze trochę rozmawialiśmy, a później przyszła pora, żeby zacząć się szykować na spotkanie z Seanem. Poszłam do swojego pokoju i stanęłam przed szafą. Nie miałam zielonego pojęcia, co założyć. Chciałam wyglądać ładnie, ale nie wiedziałam co zaplanował. Upierał się, że to niespodzianka. W końcu postanowiłam, że założę wygodną sukienkę, która będzie dobra bez względu na to, co będziemy robić.

Poszłam znowu wziąć prysznic. Umyłam i wysuszyłam włosy. Zostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam delikatny makijaż i założyłam czerwoną sukienkę. Cały dzień, nie mogłam się doczekać tego spotkania, ale teraz, jak zostało już tylko pół godziny, zaczęłam się stresować. Co jeśli nie spodoba mu się mój strój? Albo powiem coś głupiego? Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Oczy delikatnie mi się błyszczały, policzki były lekko zaróżowione, a włosy delikatnie opadały na ramiona i plecy. Uśmiechnęłam się i wyszłam z łazienki. W pokoju spryskałam się ulubionymi perfumami, założyłam kolczyki i zeszłam na dół w momencie, w którym Sean zadzwonił do drzwi. Otworzyłam je z szerokim uśmiechem, który natychmiast odwzajemnił. Kiedy go zobaczyłam, na moment mnie zatkało. Miał na sobie niebieskie jeansy i koszulę w kratkę. Wyglądał jeszcze lepiej niż na co dzień. Lekko się zarumieniłam, gdy zrozumiałam, że dokładnie mi się przygląda.

- Wyglądasz pięknie – jego oczy błyszczały się, był podekscytowany. Jeszcze więcej krwi napłynęło do moich policzków – odwróć się na moment – poprosił, jednak widząc, że jestem zdziwiona i lekko zakłopotana, dodał – spokojnie, będę grzeczny – zaśmiałam się cicho i wykonałam jego polecenie. Podszedł bliżej mnie i zawiązał mi chustkę na oczach – Mówiłem Ci, to niespodzianka – szepnął mi do ucha. Jego oddech otulił moją skórę, Poczułam przyjemny dreszczyk, a kąciki moich ust powędrowały w górę.

Objął mnie w talii, a drugą ręką złapał moją dłoń i delikatnie aczkolwiek stanowczo i bez wahania poprowadził mnie do samochodu, mówiąc kiedy mam uważać na schodki. Dopiero kiedy stanął tak blisko, poczułam zapach jego perfum. Był cudowny, aż ugięły się pode mną kolana. Otworzył mi drzwi i pomógł usiąść tak, żebym nie uderzyła się w głowę, po czym zapiął mi pasy. Mimo że nic nie widziałam, czułam się przy nim bezpieczna. Chwilę później usłyszałam jak zapina swój pas i ruszyliśmy. Włączył cicho muzykę i całą drogę rozmawialiśmy. Tak po prostu, o wszystkim i o niczym. Opowiedział mi jak minął mu dzień i dowiedziałam się, że ma młodszą siostrę – pięcioletnią Katy.

Po dosyć długiej jeździe zatrzymał samochód i wyłączył silnik. Pomógł mi wysiąść i znowu zaczął gdzieś prowadzić. Usłyszałam charakterystyczny odgłos kroków na drewnie i po chwili się zatrzymaliśmy. Usiedliśmy, chyba na ławeczce. Rozwiązał chustkę, która zasłaniała mi oczy i wtedy zobaczyłam, gdzie jesteśmy. Siedzieliśmy na pomoście, nad jeziorem, które otaczały drzewa. Widok był naprawdę piękny. Słońce zaczęło chować się za lasem, więc tylko nieliczne promienie przedostawały się i odbijały w wodzie. Delikatny wiaterek podwiewał mi sukienkę i rozwiewał włosy. Nawet nie wiem kiedy wstałam i podeszłam na skraj pomostu.

- Rosie? - odwróciłam się przodem do Seana. Trzymał w rękach bukiet polnych kwiatów. Uśmiechnęłam się szeroko, chyba po raz tysięczny dzisiaj. Zawsze uwielbiałam takie kwiaty.

- Skąd wiedziałeś? - spytałam i dałam mu buziaka w policzek, jednocześnie przyjmując bukiet – dziękuję – uśmiechnął się słodko i odpowiedział.

- Skąd? No cóż... niech to będzie moja słodka tajemnica – spojrzałam na niego trochę zdziwiona – no nie patrz tak na mnie – zaśmiał się. Lubiłam jego śmiech i znowu kąciki moich ust powędrowały w górę. - Pamiętaj, magia tkwi w tajemnicy. Jeśli Ci powiem, to czar pryśnie – W sumie, było w tym trochę prawdy. Spojrzałam w jego piękne oczy i wtuliłam się w niego. Czułam się przy nim naprawdę dobrze.

Usiedliśmy z powrotem na ławeczce i rozmawialiśmy o tym, co lubimy, a czego nie. W pewnym momencie objął mnie ramieniem. Lekko się zarumieniłam i przysunęłam bliżej niego. Jeszcze chwilę tak zostaliśmy, po czym Sean wstał i pociągnął mnie za rękę, żebym zrobiła to samo.

- Chodź – powiedział radośnie i ruszył przed siebie nadal trzymając moją dłoń. Uśmiechnęłam się i splotłam nasze palce. Zatrzymaliśmy się przed małym, ale ładnym drewnianym domkiem. Wyjął klucze z kieszeni i otworzył przede mną drzwi – Panie przodem – i skłonił się lekko, jak to robią w starych filmach. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Weszłam do środka. Wewnątrz był jeszcze ładniejszy niż z zewnątrz. Zaraz za przedpokojem był mały, przytulny salon. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające piękne krajobrazy, obok jednego z nich wisiało poroże jelenia. Przed kanapą był kominek, a nad nim wisiał telewizor. Ściany pomalowane były na przyjemny, brązowy kolor, a od podłogi wyłożone kamieniem, w ciemniejszym odcieniu. Na podłodze dla złamania ciemniejszych barw, leżał kremowy dywan. Było naprawdę ładnie. Sean właśnie rozpalał w kominku i uśmiechał się do mnie serdecznie. - Podoba Ci się? - w jego oczach pojawiły się iskierki. Chyba był szczęśliwy.

- Tak, jest naprawdę przytulnie. - zobaczyłam wiszące na przeciwległej ścianie zdjęcia małego chłopca z rodzicami. Przyjrzałam im się uważnie. Charakterystyczne blond włoski i słodki uśmiech mogły należeć tylko do jednej osoby. - To Ty? - spojrzałam na chłopaka, który właśnie do mnie podszedł. Objął mnie od tyłu w tali i sam popatrzył na zdjęcia.

- Tak, miałem wtedy cztery latka – uśmiechnął się delikatnie – chodź, coś nam ugotuję. - Kolejna niespodzianka. Kto by się spodziewał, że Sean umie gotować. Usiadłam na wysokim krześle przy wyspie kuchennej tak jak prosił i obserwowałam co robił. Kilka razy proponowałam, że pomogę, ale odpowiadał, że mam sobie wygodnie siedzieć i pić mrożoną herbatkę, którą mi zrobił.

Przyglądałam się, jak kroi pomidory i inne warzywa. Na pewno nie pierwszy raz gotował. Ktoś kto robi to tak szybko i z taką wprawą, musi gotować od dawna. Z ciekawości spytałam, kiedy zainteresował się tym. Odpowiedział, że od kiedy był małym chłopcem, lubił pomagać mamie w kuchni i to naprawdę widać. Nie miałam pojęcia co przygotowuje, ale pachniało cudownie. Gdy o to pytałam, mówił, że to przepis rodziny i w zasadzie nie ma nazwy. Wstawił wodę na makaron i wrócił do sosu z warzyw. Wyglądał pociągająco krzątając się po kuchni. Był bardzo skupiony, ale cały czas ze mną rozmawiał, uśmiechał się i śmiał. Widać, że robił coś, co lubi.

Przez cały ten czas, nie pojawiła się niezręczna cisza. Nawet jeśli na chwilę zapadało milczenie, nie było w nim nic krępującego. Czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie, dobrze nam się rozmawiało. Dużo żartowaliśmy i ciągle się śmialiśmy, przez co czas szybko uciekał. Kiedy sos był już gotowy, nabrał go na łyżeczkę i podsunął mi pod usta, żebym spróbowała. Smak był niesamowity. Jednocześnie słodkawy, ale też pikantny. Warzywa świetnie ze sobą współgrały. Zawodowy kucharz nie powstydził by się takiego dania. Przez cały ten czas uważnie mi się przyglądał i z każdą sekundą jego uśmiech stawał się szerszy.

- To jest naprawdę pyszne – powiedziałam, szczerze zachwycona jego umiejętnościami. Sama chciałabym tak dobrze gotować. Może kiedyś się nauczę.

- Cieszę się, że Ci smakuje – jeśli wcześniej, była w nim odrobina, ledwo zauważalnego stresu, teraz odeszła w niepamięć. Nałożył jedzenie na talerze i zaniósł do stołu. Zapalił świeczki, nadając kolacji romantycznego akcentu. Na dworze zdążyło już się ściemnić. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.

Często patrzeliśmy sobie w oczy. Sean czule dotknął mojej dłoni. Zarumieniłam się i uśmiechnęłam do niego co szybko odwzajemnił. Tematy do rozmów nam się nie kończyły. Miał naprawdę świetne poczucie humoru. Rozśmieszał mnie co chwilę, za którymś razem popłakałam się ze śmiechu. To był naprawdę wspaniały dzień. Wcześniej miałam obawy, czy wszystko będzie w porządku, ale teraz nawet nie wiem dlaczego. Byłam szczęśliwa, a ten dzień na pewno zapamiętam na długo.

Wstałam i zaczęłam sprzątać po kolacji. Trochę się ze mną spierał, że sam to zrobi, albo chociaż mi pomoże. W końcu uległ, wiedząc, że jestem uparta. Zaniosłam talerze i szklanki do zlewu. Woda była ciepła, więc od razu zaczęłam zmywać. Po chwili poczułam jak jego ręce oplatają się wokół mojej talii, a on wtula się w moje plecy. To było bardzo przyjemne. Nachylił się i pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się, znowu.

Szybko dokończyłam sprzątanie i poszliśmy do salonu obejrzeć film. Dosyć długo nie mogliśmy zdecydować się, co zobaczymy. W końcu postanowiliśmy włączyć komedię, żeby jeszcze trochę się pośmiać. Sean objął mnie, a ja się w niego wtuliłam. Słyszałam bicie jego serca.

Kiedy film się skończył, urządziliśmy bitwę na poduszki. Później zaczęliśmy się łaskotać. Oboje głośno się śmialiśmy. Niestety zrobiło się późno i musieliśmy się zbierać. Sean odwiózł mnie do domu.

Kiedy wysiadałam, otworzył mi drzwi samochodu. Czyżby był nie tylko romantykiem, ale też gentlemanem? Odprowadził mnie pod same drzwi. Przytuliłam się do niego i już miałam nacisnąć na klamkę i wejść do domu, kiedy odwrócił mnie w swoją stronę i zbliżył swoją twarz do mojej. Powoli, jakby czekając na moje pozwolenie, przysunął się jeszcze bliżej. Złączył nasze usta, w delikatnym, czułym pocałunku. Przez całe moje ciało przeszły przyjemne dreszcze, a oddech lekko przyspieszył. Trwało to tylko kilka sekund, ale było cudowne.

Uśmiechnęłam się do niego i pożegnałam. Odwracając się zauważyłam wściekły wzrok Jasona przyglądającego nam się z okna swojego pokoju. Znowu przeszły mnie dreszcze, ale nie miały nic wspólnego z tymi przyjemnymi. Szybko weszłam do domu i poszłam prosto do swojego pokoju. Wzięłam piżamę, wykąpałam się i położyłam do łóżka. Napisałam wiadomość do Seana, podziękowałam za dzisiejszy dzień i życzyłam dobrej nocy.

Zasnęłam szybko, szczęśliwa i zmęczona po dzisiejszym dniu. Miałam spokojny sen. Biegałam po lesie. Było słonecznie i ciepło. Rano obudziłam się wypoczęta i gotowa na kolejny dzień szkoły. Wstałam z łóżka, przygotowałam się do wyjścia i zeszłam zjeść śniadanie.

W drodze do szkoły, myślałam o tym, z kim mogłabym zamienić się miejscem na chemii. Nie chciałam siedzieć obok Jasona. Przypomniałam sobie, że w ostatniej ławce siedziała dziewczyna z mojej drużyny, z kolegą sąsiada. Wspomniała mi jakiś czas temu, że kiepsko się dogadują, więc postanowiłam zapytać czy się zamieni. Nie miał nic przeciwko. Od dzisiaj siedziałam z tyłu, razem z Gail.

Dzień mijał spokojnie i miło. Rano znalazłam w szafce liścik od Seana, w którym napisał, żebyśmy zjedli razem lunch w stołówce. Lekcje mijały szybko i bez problemów. Zadzwonił dzwonek, czas na długą przerwę. Zostawiłam niepotrzebne książki w szafce i poszłam w umówione miejsce. Siedział przy stoliku z moimi przyjaciółmi i bratem, więc się do nich dosiadłam. Przywitali się wesoło i Lili zaczęła o czymś opowiadać. Oczywiście jak to ona, mówiła tak szybko, że nikt jej nie rozumiał. Od czasu do czasu przytakiwaliśmy. Austin wpatrywał się w nią jak w obrazek i chyba jako jedyny naprawdę starał się zrozumieć co mówi. Niestety nie za dobrze mu to szło. Co chwilę jej przerywał i dopytywał co miała na myśli.

Sean objął mnie w tali i pocałował w czoło. W tym momencie zauważyłam wściekły wzrok Jasona, ale jakoś się tym nie przejęłam. Wieczorem chwilę nad tym myślałam i postanowiłam, przestać martwić się jego zachowaniem. Wyrzuciłam go z mojego życia raz na zawsze. Wstał, jakby ogarnęła go furia i wyszedł trzaskając drzwiami. Sean zaproponował, że odprowadzi mnie do domu, a po drodze przejdziemy się na spacer. Z chęcią się zgodziłam i poszłam na następne lekcje.

~Sean~

Czekałem na Rosie pod szkołą. Jej trening się chwilę przedłużył. Zobaczyłem burzę blond włosów i już wiedziałem, że to ona. Po chwili odwróciła się przodem do mnie i zaczęła szukać mnie wzrokiem. Szeroko się uśmiechnęła i ruszyła w moją stronę. Wyglądała pięknie, taka wesoła i pełna życia. Potrafiła zarazić mnie optymizmem jak nikt inny.

Przytuliła mnie i od razu moje serce przyspieszyło. Cholera, jak ta dziewczyna na mnie działa. Nikt wcześniej nie wywoływał we mnie takich odczuć. Trzymałem ją chwilę w ramionach, jednak odsunęła się zdecydowanie za szybko. Wziąłem ją za rękę i poszliśmy się przejść. Zaczęła opowiadać o swoich wynikach na dzisiejszym treningu, jednak nie potrafiłem uważnie jej słuchać. Myślami byłem gdzie indziej. Już od dłuższego czasu trzymałem to w sobie, najwyższa pora jej o tym powiedzieć.


- Rosie? - zacząłem niepewnie, ale kiedy spojrzała na mnie tymi cudnymi zielonymi oczami, nabrałem odwagi – Jesteś niesamowitą osobą. Z każdym dniem poznaję Cię lepiej, ale to ciągle dla mnie za mało. Chciałbym spędzać z Tobą każdą wolną chwilę... - wziąłem głęboki oddech – Rosalie... muszę Ci coś powiedzieć.

___________________
Długo trzeba było na niego czekać, za co przepraszam. Klasa maturalna, więc nauka zajmuje mi dużo czasu. Rozdział dłuższy niż zwykle, mam nadzieję, że się spodoba  c; 

3 komentarze:

  1. O Boshh <3 Warto było tyle czekać :* rozdział jest genialny <3 nie mogę się doczekać kolejnych :* Podoba mi się Sean, a na Jasona mam alergię <3 Wiem, że klasa maturalna to dużo nauki, ale mam nadzieję, że mimo wszystko nowe rozdziały zaczną pojawiać się częściej <3 Życzę dużo weny i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto było czekać. Jestem pod wrażeniem. Potrafisz zbudować napięcie. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciag

    OdpowiedzUsuń