wtorek, 19 lipca 2016

Girl Book Tag

Witajcie! Bardzo dawno nic się nie pojawiało, za co przepraszam. Brak weny i wyjazd na wakacje skutecznie to uniemożliwiły. Zostałam nominowana przez Karolinę, za co dziękuję. Polega to na tym, że do podanych opisów trzeba dopasować kobiecą postać, więc zaczynajmy :) 

1. Troskliwa - postać, której nie można nie pokochać

Hmmm... Uważam, że powinna to być Esme Cullen. Zawsze dbająca o swoje przybrane dzieci, a później wnuczkę. Ciepła i pełna pozytywnej energii. Nie można jej nie kochać :D

2. Kumpela - postać, z którą mogłabyś się zaprzyjaźnić

Spencer Hastings z serii "Kłamczuchy". Niesamowicie inteligenta, o bardzo specyficznym poczuciu humoru. Odważna, przyjacielska i pomysłowa. Nie można się przy niej nudzić.

3. Kokietka - postać, która zawsze pojawia się w nieodpowiednim momencie

I tu znowu pojawi się seria "Kłamczuchy". A, które zawsze pojawia się wtedy, kiedy już wydaje się być dobrze. Potrafi zepsuć wszystko w kilka sekund, chociaż wydaję się to być niemożliwe.

4. Rozpustna - myśląca tylko o sobie

Allison DiLaurentis z tej samej serii. Nie ważne były dla niej uczucia innych, liczyło się tylko to, żeby ją wszyscy lubili.

5. Poprawna - postać, która musi mieć wszystko zaplanowane i przygotowane na każdą okazję

Hermiona. Co więcej pisać? to już mówi samo za siebie :)

6. Zachwycona - postać zgadzająca się na wszystko, rzadko mająca swoje zdanie

Mimo najszczerszych chęci nie przypominam sobie takiej postaci :(

7. Lwica - postać, która zawsze ma wymagania i trudno ją czymś zadowolić

To mi przypomina, wiecznie niezadowoloną Charlotte z trylogii czasu :)

8. Agresywna - postać kick ass

Zdecydowanie Tris z "Niezgodnej". Lepiej nie zachodzić jej za skórę. Dziewczyna z pazurem, walcząca o to, na czym jej zależy.

9. Zmienna - postać, która często zmienia uczucia

Emily z "Kłamczuch" wiele razy zmienia obiekt swoich uczuć, tak naprawdę ciągle poszukując tego kim jest. 

10.  Zraniona - postać po przejściach

Sky z "Hopeless". Nie miała łatwego dzieciństwa. O wszystkim dowiaduję się tak naprawdę wiele lat później. Ale nie będę więcej o niej pisać. Książka naprawdę warta przeczytania, więc jeśli lubicie romanse z dreszczykiem to gorąco polecam. Szczególnie, że jest świetnie napisana i główny bohater może zawrócić w głowie ;) 



Nominuję: 

Fallen Angel

piątek, 6 maja 2016

15. Spotkanie

            W sobotę wstałam wcześnie. Wyjrzałam za okno i uśmiechnęłam się. Pierwszy raz od kilku dni świeciło słońce i wyglądało na to, że przez resztę dnia nie będzie padać. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej granatowe rurki, białą bluzkę i czarną bluzę. Ze względu na porę roku, mimo słońca, było chłodno. Poszłam do łazienki, umyłam się i splotłam włosy w warkocza.

            Schodząc na dół, wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam godzinę. Miałam jeszcze czterdzieści minut do spotkania z Madeline. Zjadłam szybko kanapkę, ubrałam buty i wyszłam z domu. Zrobiłam kilka kroków i poczułam czyjeś palące spojrzenie na sobie. Rozejrzałam się dookoła, ale na ulicy nikogo nie było. Zerknęłam na okno pokoju Jasona i zobaczyłam jego przeszywające mnie oczy. Wzdrygnęłam się, spuściłam głowę i poszłam dalej. Ten chłopak z dnia na dzień bardziej mnie przerażał.


            Od kilku dni denerwowałam się tym spotkaniem. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. A z drugiej strony nie mogłam się doczekać. Chciałam ją poznać. Usłyszeć jej historię. Dowiedzieć się, czy ten list był w stu procentach prawdziwy. Przecież to było straszne... Jak siedemnastolatek mógł być tak okropny dla swojej dziewczyny? Dlaczego taki był? Najgorsze było to, że wydawał się zupełnie inny. Spokojny, troskliwy, może nawet za bardzo. Chociaż ostatnio, jakby zaczął zrzucać maskę. Zrobił się natarczywy, agresywny, brutalny. Musiałam z nią porozmawiać. Tylko ona mogła pomóc mi uporządkować ten mętlik w głowie.

            Weszłam do kawiarni, w której umówiłam się z Madeline. Miałam jeszcze pięć minut, rozejrzałam się. Jakaś dziewczyna się do mnie uśmiechnęła i pomachała mi. Na pewno nie chodziła do mojej szkoły. Nigdy wcześniej jej nie widziałam, więc to musiała być ona. Podeszłam do stolika, przy którym siedziała.

  - Hej, jestem Madeline – wstała i podała mi rękę – miło mi Cie poznać Rosie, chociaż szkoda, że w takich okolicznościach – Widziałam w jej oczach, że mówi szczerze.

  - Ciebie również – odwzajemniłam uśmiech – Usiądziemy tutaj, czy pójdziemy na spacer?

  - Może zostańmy, zjemy jakieś dobre ciacho i porozmawiamy – jak on mógł skrzywdzić tą dziewczynę... przecież ona wydawała się być wspaniałą osobą. Sam fakt, że zadała sobie tyle trudu, żeby mnie znaleźć i ostrzec przed nim. Usiadłam naprzeciwko niej i dokładniej się przyjrzałam tej dziewczynie.

          Madeline była piękna. Kręcone, blond włosy za łopatki, duże, wesołe, piwne oczy, szczery, śliczny uśmiech. Po prostu ideał wielu mężczyzn. Mimo to, nie wyglądała na jedną z tych wrednych, widzących tylko siebie i swoje zalety dziewczyn. Była skromnie ubrana, ale jednocześnie podkreślała swoje atuty.

          Siedziałyśmy chwilę w ciszy, a później zaczęłyśmy rozmawiać, ale nie o Jasonie. O naszych zainteresowaniach, pasjach, o tym, co chcemy w życiu osiągnąć. Okazało się, że jesteśmy bardzo podobne do siebie. Podeszła do nas kelnerka, obie zamówiłyśmy po kawałku sernika na zimno, bez owoców.

  - Wiem, że bardzo przyjemnie nam się rozmawia, ale muszę wiedzieć – spojrzałam jej prosto w oczy – to co napisałaś w liście... o Jasonie. To prawda?

  - Tak - spojrzała na mnie, a jej oczy posmutniały – Rozumiem, że może Ci być trudno... Uwierzyć w to wszystko, bo on wydaje się taki cudowny, ale z czasem będzie się zmieniał. Zrobi się agresywny, natarczywy.

  - To już się dzieje... – wyszeptałam spuszczając głowę.

  - Uderzył Cię kiedyś? - spytała wprost, a na jej twarzy zagościła troska, pomieszana ze zmartwieniem.

  - Nie, ale zrobił się agresywny, dlatego zerwałam z nim kontakt – rozmawiałyśmy o nim jeszcze chwilę, a później przeszłyśmy do weselszych tematów.

          Czas w towarzystwie Madie płynął szybko i przyjemnie. Nawet nie zauważyłam, kiedy minęły trzy godziny. Gdy tak siedziałyśmy, mój telefon zaczął wibrować. Otworzyłam wiadomość od Seana „Odwróć się :*”. Siedział dwa stoliki za mną. Uśmiechnęłam się do niego i wskazałam go koleżance. Wytłumaczyłam, że to chłopak, z którym się spotykam od niedawna. Zaproponowała, żeby się do nas dosiadł. Zajął miejsce obok mnie i tak samo jak ja wcześniej, od razu złapał kontakt z Madeline.

          Po kilku minutach Madie wstała i powiedziała, że niestety musi się już zbierać. Odprowadziliśmy ją na przystanek.

  - Może spotkamy się jeszcze kiedyś? - spytałam, a ona uśmiechnęła się szeroko.

  - Bardzo chętnie. Daj mi swój telefon, zapiszę Ci numer – podałam jej komórkę. Muszę przyznać, że naprawdę bardzo ją polubiłam. Była taka radosna, optymistyczna, od razu udzielał się jej nastrój. Poczekaliśmy z nią na autobus i pożegnaliśmy się.

          Wróciłam do domu. Sean poszedł ze mną. Weszliśmy po schodach do mojego pokoju, wzięłam laptopa i włączyliśmy film. Przytuliłam się do niego i oglądaliśmy w milczeniu.
Kiedy wieczorem kładłam się spać, nie mogłam przestać o nim myśleć. O tym jak bardzo się zmienił. Zrobił się dojrzalszy i troskliwy, a może zawsze taki był, tylko nie pokazywał tego? Może ukrywał to przed światem, bo ktoś go kiedyś zranił? Powodów może być wiele, ale najważniejsze jest to, że wprost powiedział, że zrobił to dla mnie. I chociaż podobał mi się od zawsze, to dopiero teraz mogę stwierdzić, że zakochałam się w nim.


          Zdałam sobie sprawę, że pierwszy raz, sama przed sobą się do tego przyznałam. Tylko... czy on czuje to samo do mnie?... 


___________
Mam nadzieję, że się spodoba :) Zostawcie swoją  opinie w komentarzu :)

Zapraszam również do czytania nowego opowiadania, w nieco innym klimacie :)  
http://i-saw-everything.blogspot.com/ 

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

14. Madeline

              Wyjęłam zawartość koperty, ale zanim zdążyłam zacząć czytać, usłyszałam dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Wstałam szybko i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i ponownie wzięłam do rąk kartki. Dłonie tak mi się trzęsły, że ledwo potrafiłam czytać, a serce waliło tak mocno i głośno, że miałam wrażenie, że słychać je w całym domu. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam czytać.

Witaj, mam na imię Madeline.

                Mam nadzieję, że się nie przestraszyłaś, to naprawdę nie było i nie jest moim zamiarem. Wręcz przeciwnie. Chcę Ci pomóc. Poznałaś Jasona i to dosyć blisko, prawda? Jaką sprzedał Ci bajeczkę? Przeprowadził się z Florydy, z Hawajów, czy z Karoliny? Pewnie teraz jesteś zaskoczona, ale niestety to nie pierwszy raz, kiedy tak postępuje. Tak naprawdę przeprowadził się z sąsiedniego miasta, a powodem wcale nie był awans rodziców, albo oferta lepszej pracy czy szkoła. Powodem byłam ja, a w zasadzie to, co zrobił mi i przed czym uciekał. Byłam jego dziewczyną przez pół roku i muszę Ci powiedzieć, że to były najgorsze miesiące mojego życia, chociaż długo próbowałam sobie wmówić, że jest inaczej.

                 Zacznę od początku. Poznaliśmy się pod koniec stycznia. Na początku było cudownie,, no wiesz, kwiaty, spacery, rozmowy do późna. Spotykaliśmy się kilka razy w tygodniu, chodziliśmy do kina, na pizze, na lody. Nie obchodziło nas, co inni mówili, ani co myśleli. Uważałam wtedy, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, mimo że miałam dopiero 16 lat. Jakże łatwo było poddać się jego urokowi. Wydawało się, że ma niesamowity charakter, był taki miły, czuły, romantyczny i troskliwy. A wygląd? Zdawało się, że jest idealny w każdym calu i jak tu się w nim, nie zakochać? No właśnie, jak? Nie było opcji, żebym się przed tym obroniła. To musiało nastąpić i tak się stało już kilka tygodni później. Zakochałam się w Jasonie do szaleństwa, jak to bywa w takim wieku. Nie widziałam świata poza nim, chciałam, żeby on czuł to samo, więc kiedy powiedział, że mnie kocha, ani przez moment nie wątpiłam w jego słowa. Po prostu chciałam, żeby tak było, a skoro powiedział, że tak jest, to dlaczego miałabym nie uwierzyć? Przecież sama uważałam, że darzę go tym wyjątkowym uczuciem.

                  Wielka szkoda, że nikt mi wtedy nie powiedział całej prawdy o nim. Nie byłam pierwszą, którą tak traktował. Powiedział mi, że przeprowadził się z rodzicami z Florydy, ponieważ mama dostała lepszą pracę, a tak naprawdę uciekał przed swoją przeszłością, a w zasadzie dziewczyną z przeszłości. Nigdy nie próbował się zmienić. Wracając do opowieści. 

                  W połowie kwietnia zostaliśmy parą. Nadal było świetnie, ale już zaczynało się robić trochę inaczej. Wszystko musiało być tak jak on chciał, wszystko musiał sam planować, a jeśli tylko próbowałam to zmienić, wściekał się i krzyczał. Któregoś dnia, mniej więcej pod koniec kwietnia, rozchorowałam się (zwykła grypa, ale czułam się tak fatalnie, że nie wychodziłam z łóżka). Napisałam do niego SMSa, że bardzo mi przykro, ale dzisiejszą randkę musimy przełożyć, bo jestem chora. Myślałam, że to zrozumie. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo się myliłam. Byłam wtedy sama w domu. Wpadł w szał zaraz po przeczytaniu wiadomości. Przyszedł do mnie, wściekły i kiedy otworzyłam mu drzwi, spojrzałam na niego i już wiedziałam, że będę tego żałować. Złapał mnie za oba nadgarstki tak mocno, że pozostawił siniaki, a ja w tamtej chwili osłabiona przez chorobę, prawię upadłam. Wciągnął mnie do środka, trzasnął drzwiami i zaczął krzyczeć: „Co to znaczy, że musimy ją przełożyć?! Spotykasz się z kimś innym?! Zdradzasz mnie?! Mnie się nie zdradza!” i wtedy uderzył mnie. Pierwszy raz mnie uderzył. W lewy policzek, a że jego dłoń jest naprawdę duża, to zahaczył również o oko. Do dzisiaj pamiętam pieczenie całej połowy twarzy i jak łzy, które popłynęły mi z oczu podrażniały powstające zaczerwienienie, a później siniaka. Poczułam się upokorzona, a on wściekł się jeszcze bardziej widząc, że płaczę i popchnął mnie na przeciwległą ścianę. Uderzyłam w nią plecami i zsunęłam się na ziemię. To nie był koniec, szarpnął mnie za ręce tak, żebym wstała i znowu zrobił to samo. Rzucał mną jak szmacianą lalką, a ja nie byłam w stanie nic zrobić.

                  Kiedy wreszcie wyszedł, wyjęłam z zamrażalnika lód i musiałam obłożyć nim prawie całe ciało. Położyłam się w łóżku i płakałam, płakałam przez kilka godzin, aż wrócił, a musisz wiedzieć, że wrócił z kwiatami i błagał o wybaczenie. Przepraszał, tłumaczył, że nie wie co w niego wstąpiło, że mnie kocha, że to już nigdy się nie powtórzy, a ja głupia mu uwierzyłam.

                   Przez kolejne dni opiekował się mną jak nikt inny i myślałam, że to naprawdę jednorazowa sytuacja. Jednak kilka tygodni później znowu to zrobił, bo zamówiłam dla niego złą pizze, a zła była dlatego, że miała być z cebulą, a ja o niej zapomniałam. Później znowu przepraszał, a ja mu wierzyłam i nawet zaczęłam sobie wmawiać, że to moja wina, bo to przecież ja go zdenerwowałam. Powtarzało się to wielokrotnie.

                    Kiedyś tak się zdenerwował, że złamał mi dwa żebra, przez kilka tygodni każdy oddech sprawiał mi ból. Lekarze zaczęli coś podejrzewać, bo przestali wierzyć w upadki na rowerze, spadanie ze schodów, czy oberwanie piłką do nogi w twarz na w-fie. Kilka razy proponowali mi obdukcję, a ja się nie zgadzałam, tłumacząc, że nikt mnie nie uderzył, że po prostu brak mi koordynacji ruchowej, i że to wszystko, tylko i wyłącznie moja wina. Przez pół roku chowałam wszystkie siniaki, nawet rodzicom mówiłam, że jestem ciamajdą i chyba muszę przestać jeździć na rowerze. Nakładałam makijaż na ślady na twarzy, tak, że były ledwo widoczne. Dopiero później zaczęłam rozumieć, że coś jest nie tak, że już nie chcę z nim być, ale boję się jego reakcji, na taką wiadomość. Dlatego, kiedy ponownie mnie uderzył, zrobiłam obdukcję i wystąpiłam o zakaz zbliżania. Kilka dni później wyprowadził się, a jakiś czas temu widziałam Was pod szpitalem.

                    Właśnie dlatego do Ciebie piszę. Uciekaj póki jeszcze możesz. Wycofaj się zanim będzie za późno. Żadna dziewczyna nie zasługuje na takie traktowanie. Nie napisałam Ci tego, żebyś mi współczuła, było, minęło, chcę Cię przed nim ostrzec, żebyś nie musiała przechodzić przez to samo, bo choćby obiecywał, że się zmieni to on nigdy tego nie zrobi.

                    Jeśli zgodzisz się ze mną spotkać i porozmawiać, będę wdzięczna, musisz wiedzieć o nim wszystko, zanim zrobisz coś, czego będziesz żałować. Kiedy się spotkamy, pokażę Ci kilka zdjęć, może wtedy uwierzysz, że to wszystko jest prawdą. Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko brzmi niewiarygodnie, szczególnie dlatego, że na początku wydaje się taki niesamowity. Właśnie dlatego, tak trudno zauważyć, jaki jest naprawdę. Potrzebowałam dużo czasu, żeby się z tym pogodzić i wiem jakie to trudne. Dlatego chciałabym, żebyś wiedziała, mimo że tak naprawdę się nie znamy to możesz na mnie liczyć. Pomogę Ci się z tym uporać. Mam nadzieję, że się spotkamy. Mój numer jest nieznany, więc pewnie myślałaś, że nasze rozmowy są jednostronne, ale możesz mi odpisać. To nie jest zablokowane.

                   Przemyśl sobie to wszystko i napisz. Spotkamy się, porozmawiamy w cztery oczy, a nie elektronicznie, albo na papierze.
Z niecierpliwością czekam na odpowiedź,
Madeline”

                    Z jednej strony nie potrafiłam w to uwierzyć, a z drugiej miało to sens. Zdążyłam już zauważyć, jak dziwnie się zachowuje, przecież już kilka razy zostawiał siniaki na moim nadgarstku. I chociaż miałam mnóstwo wątpliwości, było wiele niedopowiedzeń i wydawało się to co najmniej dziwne, wiedziałam jedno. Muszę się spotkać z Madeline i przekonać się, czy to wszystko to prawda.


                    Wzięłam telefon do ręki i napisałam jej wiadomość z datą i miejscem spotkania. Odpisała bardzo szybko, potwierdzając swoją obecność. 

___________________
Zjawiam się z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że się podoba :) 

Wyraźcie swoją opinie w komentarzu! :)

niedziela, 13 marca 2016

13. List


            Nie potrafiłam uwierzyć w to, co mówiła. Jason, którego uważałam za przyjaciela, a może nawet miałam nadzieję na coś więcej niż przyjaźń, okazał się niedojrzałym, traktującym mnie jak przedmiot frajerem. Nabrał nas wszystkich, mnie, Chrisa, nawet Lili. Zawiodłam się na nim. Czułam się strasznie. Oczy zaszły mi łzami i robiłam wszystko co w mojej mocy, żeby nie zaczęły spływać po moich policzkach.

   - Czeeekaj – wyszeptałam przez zaciśnięte gardło – jesteś pewna, że ten drugi chłopak to Sean? – zauważyłam, że ostatnio bardzo się zmienił, ale czy mogłam aż tak się pomylić, kiedy myślałam, że dla niego liczy się tylko zdobywanie kolejnych lasek…

   - Dam sobie rękę uciąć, że to on – chyba widząc niedowierzanie w moich oczach dodała – tak, też się tego nie spodziewałam, ale może naprawdę się zmienił? No wiesz, może po prostu dojrzał? Sama mówiłaś, że rozmawiał z Chrisem, a wiesz jaki jest Twój brat. Ideał każdej dziewczyny. – powoli zaczynałam rozumieć do czego zmierzała. Chris miał niesamowity wpływ na ludzi i wcale nie zdziwiłoby mnie to, że właśnie poprzez kontakt z nim zaczął się zmieniać. Muszę przyznać, że taki Sean był jeszcze atrakcyjniejszy niż poprzednia wersja, chociaż wcześniej wydawało mi się to niemożliwe.

            Pomimo wydarzeń, które miały miejsce nie zrezygnowałyśmy z naszych planów. Teraz potrzebowałam tego jeszcze bardziej. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, zrobiłyśmy sobie naleśniki i poszłyśmy do mojego pokoju. Usiadłyśmy na łóżku, ułożyłyśmy oparcie z poduszek, a  w nogach położyłyśmy laptopa. Oczywiście miałyśmy problem z wyborem filmu. Lili chciała zobaczyć jakiś dramat, a ja miałam ochotę na kryminał, albo horror. Skończyło się tak, że oglądałyśmy „Porwanie”. Niestety czas płynął nieubłaganie i zostałam w pokoju sama ze swoimi myślami.

            Cały wieczór szukałam sobie jakiegoś zajęcia, żebym nie miała zbyt dużo czasu na analizowanie zdarzeń zrelacjonowanych przez przyjaciółkę. Posprzątałam w szafie, odrobiłam zadania domowe, zmieniłam pościel, zrobiłam pranie, ale w końcu zabrakło mi pomysłów. Wzięłam piżamę i poszłam wziąć prysznic. Rozczesałam swoje długie, blond włosy i weszłam do kabiny. Strumienie gorącej wody spływały po moim ciele i włosach. Zamknęłam oczy starając się zrelaksować.

            Leżałam w łóżku trzymając telefon w ręce i zastanawiałam się co zrobić. Źle czułam się z tym, że tak szybko oceniłam Seana. Miałam wyrzuty sumienia, że nie dałam mu szansy na pokazanie, jaki jest naprawdę. Postanowiłam do niego napisać i przeprosić.

Do: Sean :)

„Wiem o wszystkim, Lili Was słyszała. Pomyliłam się co do Ciebie, przepraszam”

            Zablokowałam ekran i czekałam na odpowiedź. Zamknęłam oczy, żeby powstrzymać się od ciągłego zerkania na zegarek. Miałam nadzieje, że nie będzie miał mi tego za złe.  W końcu każdy popełnia błędy, prawda? Ważne, że potrafię się do nich przyznać. Wreszcie poczułam wibracje komórki, więc otworzyłam oczy i przeczytałam wiadomość.

Od: Sean :)

„Nie myliłaś się, miałaś rację, ale dzięki Tobie się zmieniłem”

            Czytałam treść kilka razy, aż dotarło do mnie, co napisał. Zmienił się dzięki mnie? Jak to? Przecież przez ostatnie tygodnie nie utrzymywaliśmy kontaktu.

Do: Sean :)

„Jak to dzięki mnie? :o”

            Nie ukrywałam swojego zdziwienia i po raz kolejny czekałam aż odpisze. Starałam się nie myśleć o tym jak mija czas, nie sprawdzać godziny, jednak nie udawało mi się to. Zerkałam na zegarek co dwie minuty, a odpowiedzi nadal nie było. Wreszcie, po upływie trzydziestu minut, telefon zaczął wibrować.

Od: Sean :)

„Dzięki Tobie zdałem sobie sprawę z tego, że jeśli chcę walczyć o Ciebie, to najpierw muszę zawalczyć o samego siebie. Zmieniłem się, bo cholernie mi się podobasz Rosie i zrobię wszystko, żebyś dała mi szansę na pokazanie, że naprawdę mi zależy i że już nie jestem taki jak kiedyś. Chciałbym móc w tej chwili zobaczyć jak się uśmiechasz i delikatnie rumienisz. Do twarzy Ci z rumieńcami. Dobranoc Księżniczko :*”

            Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Jeśli to była prawda, jeśli naprawdę zmienił się tylko dlatego, że mu się podobam… Zabrakło mi słów. Nie wiedziałam co mu odpisać. Podobał mi się od początku liceum, później pojawił się Jason, ale to właśnie Sean potrafił sprawić, że uśmiecham się, nawet jeśli mi smutno. Odpisałam „Dobranoc :*” i położyłam się spać. Było już dosyć późno, a jutro czekała mnie trudna rozmowa z Jasonem. Musiałam wypocząć. Zamknęłam oczy i nawet nie wiedziałam, w którym momencie odpłynęłam.

            Obudziłam się wyspana, wstałam i poszłam przygotować się do szkoły. Ubrałam kremową bluzeczkę z pierwszą literą mojego imienia, czarne rurki i kremowe trampki. Szłam do szkoły, słuchając muzyki. Miałam świetny humor i nie psuła go nawet wizja konfrontacji z byłym przyjacielem. Weszłam do budynku i od razu skierowałam się do swojej szafki. Otworzyłam ją i wypadła z niej czerwona różyczka z przyczepionym liścikiem. Wzięłam go do ręki i przeczytałam: „Piękna róża, dla pięknej dziewczyny. Lunch, ławka przed szkołą, będę na Ciebie czekał :* ~S”. Uśmiechnęłam się i powąchałam kwiat. Zapach był niesamowity, świeży, radosny – o ile można tak powiedzieć o zapachu – i kojarzył mi się ze słońcem.

            Szłam korytarzem na lekcję, kiedy zza rogu wyłonił się Jason.

   - Musimy porozmawiać. Nie wiem co ta mała zdzira Ci nagadała, ale to nie prawda – chciał rozmawiać,  a zaczynał od obrażania mojej najlepszej przyjaciółki? – Daj mi pięć minut i wszystko Ci wyjaśnię.

   - Nie ma takiej potrzeby – powiedziałam pewnie, ale jednocześnie w moim głosie można było usłyszeć złość – Nigdy więcej nie waż się mówić tak o Lili – mówiąc to chciałam go ominąć, ale szarpnął za mój nadgarstek w związku z czym znów stałam przodem do niego.

   - Nie odejdziesz stąd dopóki  nie powiem tego, co chcę powiedzieć. Zrozumiałaś? – Był wściekły, jego palce zaciśnięte na moim nadgarstku boleśnie wbijały się w skórę. Czułam, że jeśli teraz zrobię coś, co mu się nie spodoba, bez wahania mnie uderzy. Wzdłuż kręgosłupa przeszły ciarki i zrobiło mi się zimno. Mimo wszystko spojrzałam mu w oczy.

   - Puść mnie – wysyczałam. Gdyby jadem zawartym w głosie można było zabijać, to leżałby już martwy. Zamrugał zdezorientowany, ale zamiast wykonać polecenie, jeszcze mocniej zacisnął dłoń. W tamtej chwili byłam naprawdę zdenerwowana. Zrobiłam coś, o co nigdy bym siebie nie posądzała. Zacisnęłam prawą dłoń w pięść, zamachnęłam się i z całej siły uderzyłam w szczękę chłopaka. Zaskoczony puścił moją rękę, a ja szybko cofnęłam się kilka kroków w tył. – Myślałam, że jesteś inny, że można Ci zaufać, ale Ty jesteś jeszcze gorszy niż reszta. Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj – Wypowiadając te słowa odwróciłam się i odeszłam w stronę klasy.

            Nadeszła pora lunchu. Wyszłam ze szkoły, a na ławce już czekał na mnie Sean. Widząc mnie uśmiechnął się szeroko i wstał. Kiedy podeszłam bliżej przytulił mnie i oboje usiedliśmy.

   - Cieszę się, że przyszłaś – jego oczy aż błyszczały z radości. Odwzajemniłam jego uśmiech i zaczęliśmy rozmawiać. Wszystko było świetnie do chwili, w której zerknął na mój nadgarstek – Co to jest? Kto Ci to zrobił?! – spytał wskazując na siniaka, którego zostawił po sobie Jason, znowu.

   - To nic, nie przejmuj się – nie chciałam, żeby znowu się pobili. Sprawę z nim uważałam za zakończoną i nie miałam zamiaru już nigdy do tego wracać.

   - Rosie… Mi możesz powiedzieć – patrzył mi prosto w oczy – jeśli ktoś robi Ci krzywdę, pomogę Ci. Nie pozwolę nikomu Cię ranić – niby takie proste słowa, a jednak tyle mogą. Poczułam się przy nim bezpieczna. Uśmiechnęłam się delikatnie.

   - To naprawdę nic, już jest wszystko w porządku – również się uśmiechnął.

   - Ale powiesz mi, jeśli coś się będzie działo – skinęłam głową na znak, że się zgadzam i powróciliśmy do rozmowy. Czas spędzony z nim mijał bardzo szybko i przyjemnie. Kolejne lekcje minęły równie szybko i już szłam na trening.

            Wracając do domu dostałam SMSa. Otworzyłam go szybko, myśląc, że to od Seana. Jednak gdy zobaczyłam nadawcę na moment mnie zmroziło. Nieznany numer. Przeczytałam wiadomość.

„List pod Twoimi drzwiami to 100% prawdy”

            Podniosłam wzrok znad telefonu i faktycznie, na wycieraczce leżała gruba, biała koperta formatu A4. Podniosłam ją szybko i rozejrzałam się dookoła, jednak nie znalazłam nikogo, kto mógłby ją podrzucić. Weszłam do domu, usiadłam na kanapie i otworzyłam list.
_______
Mam nadzieję, że się podoba! :D 

Sprawa imion została rozwiązana c; 
dziewczynka: Katie
chłopiec: Zayn 

Dziękuję za pomoc (: 

Do następnego! <3

niedziela, 6 marca 2016

12. Zakład


            Usiadłam prosto i patrzyłam na telefon, który leżał na ławie. Była to kolejna wiadomość z nieznanego numeru. Zrobiło mi się zimno, a po kręgosłupie przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Krew odpłynęła z policzków i bez patrzenia w lustro wiedziałam, że jestem blada jak ściana. Nie chciałam czytać kolejnego SMSa z groźbą, nie chciałam reagować tak za każdym razem, kiedy dostanę jakąś wiadomość, nie chciałam się bać. Niestety nie miałam żadnego wpływu na reakcję mojego organizmu. Bardzo powoli wyciągnęłam rękę po komórkę, starałam się opanować drżenie dłoni, jednak niewiele to dało. W sumie nawet nie wiem, dlaczego tak się bałam, to był dopiero drugi SMS. Może miało to coś wspólnego z ostatnimi wydarzeniami. Sporo się działo. Wypadek Chrisa, wybuchy złości Jasona, miałam dziwne wrażenie, że w jakiś sposób te sprawy są ze sobą połączone. Wzięłam głęboki wdech i odblokowałam ekran.

„Wycofaj się, póki nie jest za późno.”

            Zmroziło mnie. Nie miałam pojęcia co zrobić. Zamknęłam oczy, wzięłam kilka głębszych wdechów. To była groźba, czy ostrzeżenie? Co ktoś próbował mi powiedzieć? Dlaczego z każdą wiadomością miałam coraz więcej pytań, a mniej odpowiedzi? Po chwili moje dłonie przestały drżeć, a krew powróciła do twarzy. Nie miałam zamiaru psuć tego wieczoru. Wróciłam do oglądania, a tajemniczym nieznajomym zajmę się później.

            Kilka godzin później poszłam wziąć gorący prysznic i położyłam się spać. Przez cały weekend miałam problemy ze snem, więc zmęczona, bardzo szybko zasnęłam. Kiedy się obudziłam, do pokoju nieśmiało „zaglądały” promienie słońca. Spojrzałam na zegarek, zostało mi jeszcze kilka minut do budzika, ale byłam wyspana. Postanowiłam wstać i zrobić śniadanie. Godzinę później wchodziłam do szkoły. Było słonecznie, ale chłodno, dlatego ubrałam czarne rurki, różową bokserkę i również czarną, cienką bluzę. Wyciągałam właśnie książki z szafki, kiedy ktoś stanął obok mnie. Myśląc, że to Jason, chciałam zignorować tę osobę, jednak odchrząknął i zdałam sobie sprawę z tego, że to wcale nie był ten chłopak, o którym myślałam. Ku mojemu zdziwieniu Sean stał obok mojej szafki i patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. Coś w jego wyglądzie się zmieniło, przez ostatnie tygodnie intensywnie ćwiczył i widać było efekty. Skrócił włosy i po jego grzywce nie było już śladu, teraz miał je zaczesane do góry. Chyba trochę urósł. Nawet jego spojrzenie się zmieniło. Już nie patrzył tymi oczami podrywacza, w których było tylko pożądanie. W tej chwili jego wzrok przepełniony był troską. Słyszałam też, że jego zachowanie uległo zmianie. Nie umawiał się z kim popadnie, wcale nie chodził na randki. Nie wiem, kiedy to wszystko się stało, ale czy człowiek może tak z dnia na dzień, po prostu się zmienić?

   - Hej – powiedział lekko rozbawiony i zdałam sobie sprawę z tego, że się na niego gapię. Zarumieniłam się delikatnie i starałam się zakryć to włosami. Dobrze, że jednak nie spięłam ich w kucyka. Odpowiedziałam ciche „cześć” i już miałam odejść, kiedy mnie zatrzymał – zaczekaj chwilkę. Chciałem tylko spytać, czy wszystko w porządku? – spojrzałam mu w oczy nie wiedząc czy mówi poważnie, ale nie znalazłam w nich nic, po czym mogłabym stwierdzić, że jest inaczej. – Rozmawiałem w piątek z Chrisem, ale wolałbym usłyszeć to od Ciebie – patrzyłam tak na niego jeszcze chwilę, po czym delikatnie się uśmiechnęłam.

   - Jest ok, dziękuję – odetchnął z… ulgą? Zdziwiło mnie to, pewnie tylko mi się wydawało. Poczułam, że ktoś nas obserwuje i napotkałam wściekłe spojrzenie Jasona. Tego już było za wiele. Nie dość, że zachowywał się, jak się zachowywał, to teraz jeszcze będzie się czepiał, że rozmawiam z kimś, kto nie jest nim? Zdenerwowana zacisnęłam pięści i już miałam do niego podejść i mu wygarnąć, ale po raz kolejny zatrzymał mnie Sean.

   - Zostaw, szkoda energii na kolejną kłótnie – rzuciłam mu pełne zaskoczenia spojrzenie, ale zanim zdążyłam zapytać skąd wie, że się kłócimy, odezwał się ponownie – Cała szkoła mówi o tym, jak się zachowywał w piątek w stołówce. – Skinęłam głową na znak, że rozumiem i w sumie sama nie wiem dlaczego, przytuliłam go, a raczej wtuliłam się w niego. Był tak wysoki, że głową ledwo dosięgałam do jego ramienia. Odwzajemnił gest, a ja powiedziałam ciche „Dziękuję”, odwróciłam się i odeszłam.
~Lili~

            Szłam korytarzem, w zasadzie prawie biegłam. Było już kilka minut po dzwonku na lekcje, jednak przystanęłam, kiedy usłyszałam głos Jasona i kogoś jeszcze. Wychyliłam się zza rogu i cichutko podeszłam bliżej chowając się za szafkami, żeby mnie nie zobaczyli.

   - Pogięło Cię już do reszty? Mam się z Tobą o coś zakładać? Niby po co? – chłopak, który stał tyłem do mnie był wzburzony propozycją Jasona.

   - Jak to po co? – jakby nie dowierzał, że można tego nie rozumieć – Nawet nie wiesz co jest nagrodą, a już odmawiasz? – nie spodziewał się takiej reakcji blondyna, w każdym słowie było słychać ogromne zdziwienie. Myśląc, że to tylko jakiś głupi zakład dwóch nastolatków chciałam odejść, kiedy ten znowu się odezwał – A co jeśli Ci powiem, że ten, który wygra, dostanie Rosie? – czeeekaj, co?! O czym on w ogóle mówił. Miał czelność zakładać się o moją najlepszą przyjaciółkę?! Nie wierzę, że tak się co do niego pomyliłam. Myślałam, ze jest porządnym chłopakiem, a jednak…

   - Nie no, Ty to już kompletnie zwariowałeś! – krzyknął blondyn – Myślisz, że możesz się zakładać z ludźmi dla własnej rozrywki, a jako nagrodę wystawiać Rosalie? Za kogo Ty się uważasz?! – już go lubię! Gdybym tylko wiedziała kim jest… - To żywa istota, a nie przedmiot, który jest Twoją własnością. Lepiej zejdź mi z oczu, zanim znowu będziesz musiał wybrać się do pielęgniarki. – odwrócili się na pięcie i odeszli.

            Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nigdy nie pomyślałabym, że on stanie w obronie mojej przyjaciółki. Szedł w stronę szafek, za którymi się chowałam, więc przylgnęłam do ściany, żeby mnie nie zauważył. Był tak zdenerwowany, że minął miejsce, w którym się znajdowałam, szybkim krokiem nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Spojrzałam na zegarek. Do końca lekcji zostało dwadzieścia minut. Nie było sensu, żeby tam iść, więc skierowałam się w stronę damskiej toalety, musiałam przemyśleć kilka spraw, a co najważniejsze. Czy powiedzieć Rosie o tym zajściu, a jeśli tak, to w jaki sposób. Wiedziałam, że to ją zrani, a z drugiej strony, gdybym była na jej miejscu, chciałabym wiedzieć. Dlaczego to takie trudne? Co jeśli mi nie uwierzy? Trudno, muszę jej powiedzieć…

~Rosie~

            Czekałam na Lili przed jej szafką, tak jak umówiłyśmy się wczoraj. Miałyśmy iść do mnie i zobaczyć jakiś film. Odkąd zaczęła chodzić z Austinem, rzadziej się spotykamy i takie popołudnie tylko we dwie było nam potrzebne. Kiedy w końcu się pojawiła, jej mina mówiła wszystko, coś było nie tak. Jednak nie zdążyłam zapytać o co chodzi, mijając mnie złapała moją rękę i pociągnęła do wyjścia.

   - Musimy porozmawiać, poważnie – i to miało być wyjaśnienie jej zachowania? Przecież to nic nie tłumaczy…

   - O czym? – zatrzymałam się i zmusiłam ją do spojrzenia mi w oczy. – Lili, powiedz mi co się dzieje! – prawie krzyknęłam. Nienawidzę takiej niepewności….

   - Powiem Ci, obiecuje, ale jak będziemy u Ciebie – patrzyłam na nią zaskoczona, nie miałam pojęcia, o co może jej chodzić – Tutaj jest za dużo ludzi, ktoś może nas usłyszeć – wtedy trochę mnie wystraszyła, co takiego mogło się stać, że bała się o to, że ktoś się dowie. Największym problemem tej dziewczyny był wybór stroju na imprezę, albo dobranie lakieru do paznokci. Zawsze miała szczęście, nie pakowała się w kłopoty i nigdy nie słyszałam, żeby sprawiała jakieś problemy. Po jej minie widziałam, że tym razem chodzi o coś zupełnie innego.

            Szybkim krokiem ruszyłyśmy w stronę mojego domu. Kiedy byłyśmy już na miejscu, zrobiłam nam herbaty i usiadłyśmy przy stole w kuchni. Oczywiście nikogo nie było w domu o tej porze. Patrzyłam na nią w ciszy, czekając aż powie co się dzieję, ale z każdą minutą denerwowałam się coraz bardziej. Zaczęłam nawet stukać paznokciami o blat stołu. Po jakiś dwudziestu minutach wreszcie zaczęła mówić.

   - Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć, więc powiem prosto z mostu. Wiem, że to Cię zrani, ale nie chcę tego przed Tobą ukrywać i gdybyś była w takiej sytuacji jak ja teraz, to chciałabym, żebyś mi powiedziała… - zacięła się. Patrzyła mi prosto w oczy, a jej przepełnione były smutkiem i współczuciem. – Podsłuchałam dzisiaj rozmowę Jasona z… - czyli tu nie chodziło o nią… Nie mogłam uwierzyć w to co mówiła. Jak mogłam się tak pomylić w stosunku do Jasona, w zasadzie, jak mogłam się tak pomylić w stosunku do nich obu…

_______
Wiem, że dawno nie było rozdziału, za co baaardzo przepraszam, ale naprawdę nie miałam czasu :(

Zostały już tylko dwie propozycje imion dla dziewczynki i dwie dla chłopca, więc... :

dziewczynka: 
Katie czy Lucy?

chłopiec: 
Lukas czy Zayn? 

Liczę na Waszą pomoc i mam nadzieję, ze rozdział się podobal :D

niedziela, 14 lutego 2016

Liebster award

 Dziękuję za nominacje: Karolina Bluszcz ( historiepisanepiorem.blogspot.com )

1. Jaka była najlepsza książka, którą w ostatnim czasie przeczytałaś?
Hmmm... Myślę, że "Obiecaj mi" R.P. Evansa. Wciągnęła mnie do tego stopnia, że nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam i przy okazji zarwałam całą noc.

2. Czy identyfikujesz się z jakąś stworzoną przez siebie postacią?
Raczej nie, każda z nich jest inna i na swój sposób wyjątkowa. W stu procentach wytwory mojej wyobraźni.

3. Gdyby mogła spędzić Walentynki z wybraną fikcyjną postacią, kto by to był? 
Jeśli chodzi o moje opowiadania, to zdecydowanie byłby to Chris. A jeśli chodzi o jakąś bardziej znaną postać, to nie wiem. Jest ich naprawdę wielu i nie byłabym w stanie się zdecydować.

4. Wolisz: horror/paranormal romance/romans?
Romans.

5. Co sprawia ci największą radość w pisaniu?
Rozwój bohaterów, to jak z każdym rozdziałem sama poznaję ich coraz lepiej, to że moje opowiadania podobają się innym. Mogę uwolnić wyobraźnię i stworzyć coś mojego, coś co pozwala mi się zrelaksować, wyrzucić z siebie wszystkie emocje, w pewien sposób się otworzyć, nie zdradzając nic z mojego prywatnego życia. Pokazać mój własny świat, w którym tak naprawdę wszystko jest możliwe.

6. Mogąc wybrać jedną nadnaturalną moc... Jaką byś wybrała?
Ugryzienie wilkołaka xD

7. Jakie zwierzę/zwierzęta są według ciebie najbardziej urocze?
Wszystkie zwierzęta są urocze.

8. Wolisz biały czy czarny?
Biały.

9. Po potrawy jakiej kuchni sięgasz najchętniej?
Różnie. Bardzo lubię pikantne potrawy i dania z makaronem.

10. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Tak :)

Jeśli ktoś z Was, czytających, ma własnego bloga, to proszę o linki pod tym postem i czujcie się nominowani! :)


Nominuję:
http://selena-justin-love-story.blogspot.com/

Pytania:
1. Co skłoniło Cię, żeby zacząć przygodę z pisaniem?
2. Jakie opowiadania lubisz pisać najbardziej?
3. Ulubiona książka, którą możesz czytać w kółko?
4. Jaki jest Twój ulubiony blog?
5. Kiedy zaczęłaś pisać?
6. Ile masz skończonych opowiadań?
7. Co jest Twoim natchnieniem?
8. Jaki film jest Twoim ulubionym i dlaczego?
9. Ulubiona książkowa/filmowa para?
10. Chwila związana z pisaniem, którą wspominasz najlepiej, to...?


Jeszcze raz baaaardzo dziękuję za nominację. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :)

Miłego wieczoru kochani i do następnego! <3

11. SMS

            Leżałam na łóżku i czytałam książkę, którą zaczęłam kilka dni temu. Wiem, że może moje zachowanie było dziecinne, ale naprawdę nie chciałam z nim teraz rozmawiać. Zachowywał się jak dupek przez cały dzień, a później wdał się w bójkę z Seanem. Nie mam pojęcia co go opętało, nigdy wcześniej się tak nie zachowywał, przynajmniej w moim towarzystwie. Nie znamy się długo, może to nie pierwszy raz, kiedy zachowuje się w tak dziwny sposób. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi i jeszcze cichsze skrzypnięcie zawiasów, gdy ktoś je otwierał. O nie! Specjalnie znikasz, żeby z takim nie rozmawiać, a on i tak musi tu przyjść. Odwróciłam się i faktycznie, ten cichy, wkurzający głosik w mojej głowie miał rację.

   - Rosie? – zaczął niepewnie, a ja wróciłam wzrokiem do książki, udając, że czytam – Możemy chwilę porozmawiać? – W jego głosie była taka mieszanka emocji, że nie byłam w stanie określić żadnej z nich. Nadal milczałam, podszedł i usiadł koło mnie na skraju łóżka. Odgarnął moje blond włosy za ucho i szepnął – Spójrz na mnie – nieznacznie podniosłam wzrok znad lektury, ale widząc, co robi, nie wiedziałam, jak się zachować. Z jednej strony bardzo go lubiłam, a z drugiej zachowywał się co najmniej dziwnie. Z każdą sekundą pochylał się coraz bardziej, a nasze usta znajdowały się bardzo blisko siebie. Miałam już tylko moment na podjęcie decyzji. I chociaż całe moje ciało krzyczało, żebym mu pozwoliła, odsunęłam się najdalej jak to możliwe.

   - Nawet nie próbuj – syknęłam. Nadal byłam na niego zła, a on co? Myśli, że przyjdzie pocałuje mnie i wszystko będzie w porządku? Co to, to nie. W tej chwili nie chciałam z nim nawet rozmawiać. Nawet mina smutnego szczeniaczka, którą próbował mnie jakoś przekonać, nic nie dała. Widziałam, że jest z tego powodu zawiedziony, ale sam się o to prosił.

   - Możemy chociaż porozmawiać – w jego głosie słyszałam rezygnacje, był wyraźnie zmęczony, ale nikt go przecież nie prosił, żeby tracił energie na jakieś głupie bójki.

   - A powiesz mi o co poszło z Seanem? – zacisnął wargi w wąską linię, a jego mięśnie się napięły. Nie chciał o tym rozmawiać, coś miał na sumieniu. Już w tej chwili wiedziałam, że się nie pogodzimy dopóki nie wyjaśni o co mu chodziło.

   - Nie – krótka odpowiedź, która kompletnie mi nie odpowiadała.

   - W takim razie wyjdź – spojrzał na mnie zaskoczony, nie spodziewał się tego. Patrzyłam mu prosto w oczy, a mój wzrok był twardy. Byłam bardzo upartą osobą i wiedziałam, że mógłby paść przede mną na kolana i nie zmieniłabym zdania.

   - Rosie… - zaczął, ale mu przerwałam.

   - Powiedziałam, żebyś wyszedł – wstałam i otworzyłam drzwi pokazując mu tym samym, że w tej chwili nie jest tu mile widzianym gościem. Powoli podniósł się z miejsca i zatrzymał przede mną. Chyba chciał jeszcze coś powiedzieć, ale zmienił zdanie i wyszedł, zostawiając mnie samą z masą pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Pokręciłam lekko głową nie dowierzając. Jak wszystko potrafi się szybko zmienić. Jednego dnia wszystko jest świetnie, a kolejnego zachowuje się jak zupełnie inna osoba.

            Wzięłam piżamę z szafki i poszłam do łazienki. Tego teraz potrzebowałam – długa, gorąca kąpiel. Odkręciłam wodę, wsypałam trochę soli do kąpieli o zapachu werbeny, uwielbiałam ten zapach, cytrusowy, świeży, trochę egzotyczny. Oparłam dłonie o umywalkę i spojrzałam w lustro. Moje długie włosy były lekko poplątane, więc wzięłam szczotkę i zaczęłam je rozczesywać. Po kilku minutach spięłam je w wysokiego koka, żeby się nie pomoczyły i weszłam do wanny. Pozwoliłam swoim myślom na swobodne dryfowanie. Już po chwili byłam zrelaksowana, myślałam tylko o tym pięknym zapachu i przyjemnym cieple wody.  Było tak przyjemnie, że nie miałam ochoty wychodzić, jednak byłam bardzo senna. Powoli wyszłam z wody, wytarłam się, ubrałam piżamę, a włosy splotłam w luźnego warkocza. Poszłam do pokoju i położyłam się. Chociaż byłam zmęczona, długo nie potrafiłam zasnąć. Myślałam o tych wszystkich pytaniach, które męczyły mnie od lunchu. Mogłam mieć tylko nadzieję, że wszystko się wyjaśni, że Jason powie mi o co chodziło, że już więcej nie będzie się tak zachowywał. Po tym jak złapał mnie w stołówce, na moim nadgarstku został blady siniak. Zamknęłam oczy w próbie zaśnięcia, jednak nadal nic to nie dawało. Spojrzałam na zegarek, było po czwartej. Zrezygnowana zeszłam na dół i zrobiłam sobie gorące kakao.

   - Też się załapie? – odwróciłam się i zobaczyłam Chrisa. Wstałam i zrobiłam dla niego, w jego ulubionym kubku z tygrysem. Usiadł naprzeciwko mnie i bacznie mi się przyglądał.  – Ciężka noc?

   - Ehhh – westchnęłam – Nawet nie udało mi się zasnąć… - spojrzał na mnie smutnymi oczami, wiedziałam, że chce zapytać, czy to przez jego przyjaciela, więc zanim zdążył coś powiedzieć, skinęłam głową.

   - Też nie mogłem spać – powiedział uśmiechając się smutno – Gadałem z Seanem i opowiedział mi, co się dzisiaj stało i jak to wyglądało z jego perspektywy. Pytał czy u Ciebie wszystko w porządku. Nawet nie wiedziałem, że się znacie – spojrzałam na niego zaskoczona, a on tylko się uśmiechnął i wzruszył ramionami.

   - Nie wiedziałam, że się przyjaźnicie – powiedziałam szczerze.

   - Przyjaźnią bym tego nie nazwał. Czasem rozmawiamy, a dzwonił głównie po to, żeby dowiedzieć się, czy z Tobą wszystko w porządku. – widziałam, że chciał powiedzieć coś jeszcze, więc ponagliłam go wzrokiem  - Nie wiedziałem, że Jason potrafi być tak brutalny i porywczy – tu spojrzał na mój nadgarstek – Ten siniak – wskazał go palcem – to jego zasługa, prawda? -  skinęłam nieznacznie głową i poczułam jak atmosfera w pokoju się zmienia. Chris był wściekły, tak jak ja po powrocie ze szkoły. – Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? – spytał z lekkim wyrzutem.

   - Wiedziałam, że będziesz zły, poza tym, sama zauważyłam go dopiero wieczorem. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą – Chris… ja… - nie wiedziałam jak to powiedzieć – myślałam, że coś do niego czuję, ale po tym jak się dzisiaj zachowywał… gdybyś widział jego oczy. Było w nich tyle agresji… - oczy zapiekły mnie od napływających łez, a gardło zaczęła wypełnić rosnąca gula, utrudniająca mówienie – ja.. n… naprawdę się przestraszyłam, że m.. mnie uderzy, chociaż sa.. sama przed sobą n… nie chciałam się do tego przy… przyznać – zaczęłam łkać – N… nigdy wcześniej taki n… nie był. Nie mam pojęcia c… co o tym myśleć… - podniosłam wzrok i zobaczyłam zatroskany wzrok brata, a jednocześnie zaciśnięte z wściekłością pięści.

   - Przysięgam, że jeśli jeszcze raz zrobi cos takiego to wyrwę mu te łapy – powiedział patrząc mi prosto w oczy i wiedziałam, że nie żartuje. Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, a później poszliśmy spać, o dziwo tym razem zasnęłam bez problemu.

            Obudziłam się i zdałam sobie sprawę z tego, że słońce pada pod dziwnym kątem. Spojrzałam na zegarek, była osiemnasta. Nie mogłam uwierzyć, że przespałam cały dzień. Ubrałam się szybko i zeszłam na dół. W domu był tylko Chris, rodzice pojechali do lekarza. Mama nadal skakała ze szczęścia dwadzieścia cztery godziny na dobę, z resztą nie dziwię jej się. Zawsze marzyła o dużej rodzinie i od dawna myśleli o następnym dziecku. Usiadłam obok brata i oglądaliśmy jakąś komedie, kiedy mój telefon zawibrował. Wzięłam go do ręki.

   - Dziwne – powiedziałam zerkając na ekran. Dostałam SMSa od nieznanego, zablokowanego numeru, więc nawet nie mogłam odpisać. Otworzyłam wiadomość. Nie wierzyłam własnym oczom. Czytałam ją chyba z sześć razy i za każdym miałam wrażenie, że to jakiś durny sen i zaraz się obudzę, albo ukryta kamera i zaczniemy się śmiać. – Nie no, to już przesada. Takie żarty nie są śmieszne…. – powiedziałam na głos. Chris patrzył na mnie zaskoczony, więc podałam mu telefon.

„Zostaw Jasona w spokoju, dobrze Ci radzę.”

            Co to w ogóle miało znaczyć. Ktoś nie miał własnego życia, czy co… I dlaczego właśnie mnie wybrał na ofiarę swoich głupich żartów? Już nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć.

   - Nie przejmuj się, pewnie jakaś laska jest zazdrosna, bo on lubi Ciebie, a nie ją – trochę uspokoiły mnie słowa brata, jednak miałam dziwne przeczucie, że to jeszcze nie koniec, ba, do końca jeszcze bardzo daleko. Gdybym nie miała dość na głowie przez dziwne zachowanie Jasona. W tamtej chwili miałam ogromną ochotę zapaść w sen zimowy jak niedźwiedzie i obudzić się, kiedy już wszystko wróci do normy.


            W niedzielę Jason wpadł pogadać z Chrisem i dzień mijał normalnie, żadnych dziwnych zdarzeń, no może poza tym, że nadal nie rozmawiałam z wyżej wymienionym chłopakiem. Od kiedy się wprowadził rozmawialiśmy praktycznie codziennie, więc nie było to dla nas normalne, że przez cały weekend nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa. Kiedy wychodził, siedziałam z rodzicami na kanapie i oglądaliśmy ulubiony serial mamy. Po chwili dołączył do nas Chris. Zaczęliśmy rozmawiać i śmiać się. To miłe rodzinne popołudnie przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Uśmiech od razu zniknął z mojej twarzy.

_______________________

Propozycje imion dla siostrzyczki/braciszka Rosie. Które Wam się najbardziej podobają?

Dziewczynka:                                                                                    Chłopiec:
1.      Katherina (Katie)                                                                              Zayn
2.      Lucy                                                                                                 Spencer
3.      Stephanie                                                                                          Lukas
4.      Malia                                                                                                Toby