niedziela, 13 marca 2016

13. List


            Nie potrafiłam uwierzyć w to, co mówiła. Jason, którego uważałam za przyjaciela, a może nawet miałam nadzieję na coś więcej niż przyjaźń, okazał się niedojrzałym, traktującym mnie jak przedmiot frajerem. Nabrał nas wszystkich, mnie, Chrisa, nawet Lili. Zawiodłam się na nim. Czułam się strasznie. Oczy zaszły mi łzami i robiłam wszystko co w mojej mocy, żeby nie zaczęły spływać po moich policzkach.

   - Czeeekaj – wyszeptałam przez zaciśnięte gardło – jesteś pewna, że ten drugi chłopak to Sean? – zauważyłam, że ostatnio bardzo się zmienił, ale czy mogłam aż tak się pomylić, kiedy myślałam, że dla niego liczy się tylko zdobywanie kolejnych lasek…

   - Dam sobie rękę uciąć, że to on – chyba widząc niedowierzanie w moich oczach dodała – tak, też się tego nie spodziewałam, ale może naprawdę się zmienił? No wiesz, może po prostu dojrzał? Sama mówiłaś, że rozmawiał z Chrisem, a wiesz jaki jest Twój brat. Ideał każdej dziewczyny. – powoli zaczynałam rozumieć do czego zmierzała. Chris miał niesamowity wpływ na ludzi i wcale nie zdziwiłoby mnie to, że właśnie poprzez kontakt z nim zaczął się zmieniać. Muszę przyznać, że taki Sean był jeszcze atrakcyjniejszy niż poprzednia wersja, chociaż wcześniej wydawało mi się to niemożliwe.

            Pomimo wydarzeń, które miały miejsce nie zrezygnowałyśmy z naszych planów. Teraz potrzebowałam tego jeszcze bardziej. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, zrobiłyśmy sobie naleśniki i poszłyśmy do mojego pokoju. Usiadłyśmy na łóżku, ułożyłyśmy oparcie z poduszek, a  w nogach położyłyśmy laptopa. Oczywiście miałyśmy problem z wyborem filmu. Lili chciała zobaczyć jakiś dramat, a ja miałam ochotę na kryminał, albo horror. Skończyło się tak, że oglądałyśmy „Porwanie”. Niestety czas płynął nieubłaganie i zostałam w pokoju sama ze swoimi myślami.

            Cały wieczór szukałam sobie jakiegoś zajęcia, żebym nie miała zbyt dużo czasu na analizowanie zdarzeń zrelacjonowanych przez przyjaciółkę. Posprzątałam w szafie, odrobiłam zadania domowe, zmieniłam pościel, zrobiłam pranie, ale w końcu zabrakło mi pomysłów. Wzięłam piżamę i poszłam wziąć prysznic. Rozczesałam swoje długie, blond włosy i weszłam do kabiny. Strumienie gorącej wody spływały po moim ciele i włosach. Zamknęłam oczy starając się zrelaksować.

            Leżałam w łóżku trzymając telefon w ręce i zastanawiałam się co zrobić. Źle czułam się z tym, że tak szybko oceniłam Seana. Miałam wyrzuty sumienia, że nie dałam mu szansy na pokazanie, jaki jest naprawdę. Postanowiłam do niego napisać i przeprosić.

Do: Sean :)

„Wiem o wszystkim, Lili Was słyszała. Pomyliłam się co do Ciebie, przepraszam”

            Zablokowałam ekran i czekałam na odpowiedź. Zamknęłam oczy, żeby powstrzymać się od ciągłego zerkania na zegarek. Miałam nadzieje, że nie będzie miał mi tego za złe.  W końcu każdy popełnia błędy, prawda? Ważne, że potrafię się do nich przyznać. Wreszcie poczułam wibracje komórki, więc otworzyłam oczy i przeczytałam wiadomość.

Od: Sean :)

„Nie myliłaś się, miałaś rację, ale dzięki Tobie się zmieniłem”

            Czytałam treść kilka razy, aż dotarło do mnie, co napisał. Zmienił się dzięki mnie? Jak to? Przecież przez ostatnie tygodnie nie utrzymywaliśmy kontaktu.

Do: Sean :)

„Jak to dzięki mnie? :o”

            Nie ukrywałam swojego zdziwienia i po raz kolejny czekałam aż odpisze. Starałam się nie myśleć o tym jak mija czas, nie sprawdzać godziny, jednak nie udawało mi się to. Zerkałam na zegarek co dwie minuty, a odpowiedzi nadal nie było. Wreszcie, po upływie trzydziestu minut, telefon zaczął wibrować.

Od: Sean :)

„Dzięki Tobie zdałem sobie sprawę z tego, że jeśli chcę walczyć o Ciebie, to najpierw muszę zawalczyć o samego siebie. Zmieniłem się, bo cholernie mi się podobasz Rosie i zrobię wszystko, żebyś dała mi szansę na pokazanie, że naprawdę mi zależy i że już nie jestem taki jak kiedyś. Chciałbym móc w tej chwili zobaczyć jak się uśmiechasz i delikatnie rumienisz. Do twarzy Ci z rumieńcami. Dobranoc Księżniczko :*”

            Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Jeśli to była prawda, jeśli naprawdę zmienił się tylko dlatego, że mu się podobam… Zabrakło mi słów. Nie wiedziałam co mu odpisać. Podobał mi się od początku liceum, później pojawił się Jason, ale to właśnie Sean potrafił sprawić, że uśmiecham się, nawet jeśli mi smutno. Odpisałam „Dobranoc :*” i położyłam się spać. Było już dosyć późno, a jutro czekała mnie trudna rozmowa z Jasonem. Musiałam wypocząć. Zamknęłam oczy i nawet nie wiedziałam, w którym momencie odpłynęłam.

            Obudziłam się wyspana, wstałam i poszłam przygotować się do szkoły. Ubrałam kremową bluzeczkę z pierwszą literą mojego imienia, czarne rurki i kremowe trampki. Szłam do szkoły, słuchając muzyki. Miałam świetny humor i nie psuła go nawet wizja konfrontacji z byłym przyjacielem. Weszłam do budynku i od razu skierowałam się do swojej szafki. Otworzyłam ją i wypadła z niej czerwona różyczka z przyczepionym liścikiem. Wzięłam go do ręki i przeczytałam: „Piękna róża, dla pięknej dziewczyny. Lunch, ławka przed szkołą, będę na Ciebie czekał :* ~S”. Uśmiechnęłam się i powąchałam kwiat. Zapach był niesamowity, świeży, radosny – o ile można tak powiedzieć o zapachu – i kojarzył mi się ze słońcem.

            Szłam korytarzem na lekcję, kiedy zza rogu wyłonił się Jason.

   - Musimy porozmawiać. Nie wiem co ta mała zdzira Ci nagadała, ale to nie prawda – chciał rozmawiać,  a zaczynał od obrażania mojej najlepszej przyjaciółki? – Daj mi pięć minut i wszystko Ci wyjaśnię.

   - Nie ma takiej potrzeby – powiedziałam pewnie, ale jednocześnie w moim głosie można było usłyszeć złość – Nigdy więcej nie waż się mówić tak o Lili – mówiąc to chciałam go ominąć, ale szarpnął za mój nadgarstek w związku z czym znów stałam przodem do niego.

   - Nie odejdziesz stąd dopóki  nie powiem tego, co chcę powiedzieć. Zrozumiałaś? – Był wściekły, jego palce zaciśnięte na moim nadgarstku boleśnie wbijały się w skórę. Czułam, że jeśli teraz zrobię coś, co mu się nie spodoba, bez wahania mnie uderzy. Wzdłuż kręgosłupa przeszły ciarki i zrobiło mi się zimno. Mimo wszystko spojrzałam mu w oczy.

   - Puść mnie – wysyczałam. Gdyby jadem zawartym w głosie można było zabijać, to leżałby już martwy. Zamrugał zdezorientowany, ale zamiast wykonać polecenie, jeszcze mocniej zacisnął dłoń. W tamtej chwili byłam naprawdę zdenerwowana. Zrobiłam coś, o co nigdy bym siebie nie posądzała. Zacisnęłam prawą dłoń w pięść, zamachnęłam się i z całej siły uderzyłam w szczękę chłopaka. Zaskoczony puścił moją rękę, a ja szybko cofnęłam się kilka kroków w tył. – Myślałam, że jesteś inny, że można Ci zaufać, ale Ty jesteś jeszcze gorszy niż reszta. Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj – Wypowiadając te słowa odwróciłam się i odeszłam w stronę klasy.

            Nadeszła pora lunchu. Wyszłam ze szkoły, a na ławce już czekał na mnie Sean. Widząc mnie uśmiechnął się szeroko i wstał. Kiedy podeszłam bliżej przytulił mnie i oboje usiedliśmy.

   - Cieszę się, że przyszłaś – jego oczy aż błyszczały z radości. Odwzajemniłam jego uśmiech i zaczęliśmy rozmawiać. Wszystko było świetnie do chwili, w której zerknął na mój nadgarstek – Co to jest? Kto Ci to zrobił?! – spytał wskazując na siniaka, którego zostawił po sobie Jason, znowu.

   - To nic, nie przejmuj się – nie chciałam, żeby znowu się pobili. Sprawę z nim uważałam za zakończoną i nie miałam zamiaru już nigdy do tego wracać.

   - Rosie… Mi możesz powiedzieć – patrzył mi prosto w oczy – jeśli ktoś robi Ci krzywdę, pomogę Ci. Nie pozwolę nikomu Cię ranić – niby takie proste słowa, a jednak tyle mogą. Poczułam się przy nim bezpieczna. Uśmiechnęłam się delikatnie.

   - To naprawdę nic, już jest wszystko w porządku – również się uśmiechnął.

   - Ale powiesz mi, jeśli coś się będzie działo – skinęłam głową na znak, że się zgadzam i powróciliśmy do rozmowy. Czas spędzony z nim mijał bardzo szybko i przyjemnie. Kolejne lekcje minęły równie szybko i już szłam na trening.

            Wracając do domu dostałam SMSa. Otworzyłam go szybko, myśląc, że to od Seana. Jednak gdy zobaczyłam nadawcę na moment mnie zmroziło. Nieznany numer. Przeczytałam wiadomość.

„List pod Twoimi drzwiami to 100% prawdy”

            Podniosłam wzrok znad telefonu i faktycznie, na wycieraczce leżała gruba, biała koperta formatu A4. Podniosłam ją szybko i rozejrzałam się dookoła, jednak nie znalazłam nikogo, kto mógłby ją podrzucić. Weszłam do domu, usiadłam na kanapie i otworzyłam list.
_______
Mam nadzieję, że się podoba! :D 

Sprawa imion została rozwiązana c; 
dziewczynka: Katie
chłopiec: Zayn 

Dziękuję za pomoc (: 

Do następnego! <3

1 komentarz:

  1. Rozdział... genialny. Jestem ciekawa, co znajduje się w liście. to słodkie, że Sean zmienił się dla Rosie. Mam nadzieję, że Jason da spokój Rosie, bo tylko ją krzywdzi. Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze. Jestem ciekawa, kto stoi za tajemniczymi wiadomościami skierowanymi do Rosie. Do zobaczenia przy następnym :* <3

    OdpowiedzUsuń