wtorek, 7 marca 2017

16. To jednak romantyk

 Otworzyłam oczy. Przez okno do pokoju wpadały promienie słońca. Uśmiechnęłam się widząc błękit nieba. Spojrzałam na zegarek, nie zdziwiłam się, że było już po dziesiątej. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy, żeby wyjąć coś do ubrania. Zanim zdążyłam wyjść do łazienki, usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Na ekranie wyświetliło się imię blondyna. Odblokowałam telefon i zaczęłam czytać.

Co powiesz na prawdziwą randkę?”

Uśmiechnęłam się i chwilę nad tym zastanowiłam. Naprawdę chciałam iść, ale zanim zdążyłam odpisać, dostałam kolejnego SMSa.

Będę po Ciebie o 15 :*”

Zaśmiałam się. Nie wiedziałam, czy jest aż tak pewny siebie, czy może nie chciał dać mi szansy na odmowę, ale ucieszyłam się, że już niedługo się zobaczymy. Wysłałam mu krótką odpowiedź i poszłam pod prysznic. Ciepła woda przyjemnie spływała po moim ciele, a owocowy zapach żelu do kąpieli pobudzał wyobraźnię. Kiedy zamknęłam oczy, myślami byłam na ogrodzie, w środku lata. Czułam dojrzewające, letnie owoce.

Zeszłam na dół wesoła. Chris akurat robił śniadanie, kiedy mnie zauważył, odwzajemnił mój uśmiech. Ledwo zdążyłam usiąść, a już postawił przede mną talerz z gorącymi tostami i kubek herbaty.

- Dziękuję – uśmiechnęłam się do niego jeszcze szerzej, przez co się zaśmiał – Co jest takie zabawne? - chyba też miał dzisiaj świetny humor. Usiadł obok mnie ze swoim talerzem i zamiast odpowiedzieć, zaczął jeść – No wiesz Ty co? Tak własną siostrę olewać? - udałam obrażoną, co rozbawiło go jeszcze bardziej. Starałam się zachować poważną minę, jednak po chwili śmialiśmy się razem.

- Po prostu miło patrzeć, jak jesteś taka wesoła – odpowiedział, jak przestaliśmy się śmiać – ostatnio rzadko taka byłaś – miał rację, przez sprawy związane z Jasonem, ciągle byłam zła, albo zamyślona, a teraz po prostu promieniowało ode mnie szczęście. O wiele lepiej czułam się, będąc właśnie taka.

Jeszcze trochę rozmawialiśmy, a później przyszła pora, żeby zacząć się szykować na spotkanie z Seanem. Poszłam do swojego pokoju i stanęłam przed szafą. Nie miałam zielonego pojęcia, co założyć. Chciałam wyglądać ładnie, ale nie wiedziałam co zaplanował. Upierał się, że to niespodzianka. W końcu postanowiłam, że założę wygodną sukienkę, która będzie dobra bez względu na to, co będziemy robić.

Poszłam znowu wziąć prysznic. Umyłam i wysuszyłam włosy. Zostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam delikatny makijaż i założyłam czerwoną sukienkę. Cały dzień, nie mogłam się doczekać tego spotkania, ale teraz, jak zostało już tylko pół godziny, zaczęłam się stresować. Co jeśli nie spodoba mu się mój strój? Albo powiem coś głupiego? Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Oczy delikatnie mi się błyszczały, policzki były lekko zaróżowione, a włosy delikatnie opadały na ramiona i plecy. Uśmiechnęłam się i wyszłam z łazienki. W pokoju spryskałam się ulubionymi perfumami, założyłam kolczyki i zeszłam na dół w momencie, w którym Sean zadzwonił do drzwi. Otworzyłam je z szerokim uśmiechem, który natychmiast odwzajemnił. Kiedy go zobaczyłam, na moment mnie zatkało. Miał na sobie niebieskie jeansy i koszulę w kratkę. Wyglądał jeszcze lepiej niż na co dzień. Lekko się zarumieniłam, gdy zrozumiałam, że dokładnie mi się przygląda.

- Wyglądasz pięknie – jego oczy błyszczały się, był podekscytowany. Jeszcze więcej krwi napłynęło do moich policzków – odwróć się na moment – poprosił, jednak widząc, że jestem zdziwiona i lekko zakłopotana, dodał – spokojnie, będę grzeczny – zaśmiałam się cicho i wykonałam jego polecenie. Podszedł bliżej mnie i zawiązał mi chustkę na oczach – Mówiłem Ci, to niespodzianka – szepnął mi do ucha. Jego oddech otulił moją skórę, Poczułam przyjemny dreszczyk, a kąciki moich ust powędrowały w górę.

Objął mnie w talii, a drugą ręką złapał moją dłoń i delikatnie aczkolwiek stanowczo i bez wahania poprowadził mnie do samochodu, mówiąc kiedy mam uważać na schodki. Dopiero kiedy stanął tak blisko, poczułam zapach jego perfum. Był cudowny, aż ugięły się pode mną kolana. Otworzył mi drzwi i pomógł usiąść tak, żebym nie uderzyła się w głowę, po czym zapiął mi pasy. Mimo że nic nie widziałam, czułam się przy nim bezpieczna. Chwilę później usłyszałam jak zapina swój pas i ruszyliśmy. Włączył cicho muzykę i całą drogę rozmawialiśmy. Tak po prostu, o wszystkim i o niczym. Opowiedział mi jak minął mu dzień i dowiedziałam się, że ma młodszą siostrę – pięcioletnią Katy.

Po dosyć długiej jeździe zatrzymał samochód i wyłączył silnik. Pomógł mi wysiąść i znowu zaczął gdzieś prowadzić. Usłyszałam charakterystyczny odgłos kroków na drewnie i po chwili się zatrzymaliśmy. Usiedliśmy, chyba na ławeczce. Rozwiązał chustkę, która zasłaniała mi oczy i wtedy zobaczyłam, gdzie jesteśmy. Siedzieliśmy na pomoście, nad jeziorem, które otaczały drzewa. Widok był naprawdę piękny. Słońce zaczęło chować się za lasem, więc tylko nieliczne promienie przedostawały się i odbijały w wodzie. Delikatny wiaterek podwiewał mi sukienkę i rozwiewał włosy. Nawet nie wiem kiedy wstałam i podeszłam na skraj pomostu.

- Rosie? - odwróciłam się przodem do Seana. Trzymał w rękach bukiet polnych kwiatów. Uśmiechnęłam się szeroko, chyba po raz tysięczny dzisiaj. Zawsze uwielbiałam takie kwiaty.

- Skąd wiedziałeś? - spytałam i dałam mu buziaka w policzek, jednocześnie przyjmując bukiet – dziękuję – uśmiechnął się słodko i odpowiedział.

- Skąd? No cóż... niech to będzie moja słodka tajemnica – spojrzałam na niego trochę zdziwiona – no nie patrz tak na mnie – zaśmiał się. Lubiłam jego śmiech i znowu kąciki moich ust powędrowały w górę. - Pamiętaj, magia tkwi w tajemnicy. Jeśli Ci powiem, to czar pryśnie – W sumie, było w tym trochę prawdy. Spojrzałam w jego piękne oczy i wtuliłam się w niego. Czułam się przy nim naprawdę dobrze.

Usiedliśmy z powrotem na ławeczce i rozmawialiśmy o tym, co lubimy, a czego nie. W pewnym momencie objął mnie ramieniem. Lekko się zarumieniłam i przysunęłam bliżej niego. Jeszcze chwilę tak zostaliśmy, po czym Sean wstał i pociągnął mnie za rękę, żebym zrobiła to samo.

- Chodź – powiedział radośnie i ruszył przed siebie nadal trzymając moją dłoń. Uśmiechnęłam się i splotłam nasze palce. Zatrzymaliśmy się przed małym, ale ładnym drewnianym domkiem. Wyjął klucze z kieszeni i otworzył przede mną drzwi – Panie przodem – i skłonił się lekko, jak to robią w starych filmach. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Weszłam do środka. Wewnątrz był jeszcze ładniejszy niż z zewnątrz. Zaraz za przedpokojem był mały, przytulny salon. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające piękne krajobrazy, obok jednego z nich wisiało poroże jelenia. Przed kanapą był kominek, a nad nim wisiał telewizor. Ściany pomalowane były na przyjemny, brązowy kolor, a od podłogi wyłożone kamieniem, w ciemniejszym odcieniu. Na podłodze dla złamania ciemniejszych barw, leżał kremowy dywan. Było naprawdę ładnie. Sean właśnie rozpalał w kominku i uśmiechał się do mnie serdecznie. - Podoba Ci się? - w jego oczach pojawiły się iskierki. Chyba był szczęśliwy.

- Tak, jest naprawdę przytulnie. - zobaczyłam wiszące na przeciwległej ścianie zdjęcia małego chłopca z rodzicami. Przyjrzałam im się uważnie. Charakterystyczne blond włoski i słodki uśmiech mogły należeć tylko do jednej osoby. - To Ty? - spojrzałam na chłopaka, który właśnie do mnie podszedł. Objął mnie od tyłu w tali i sam popatrzył na zdjęcia.

- Tak, miałem wtedy cztery latka – uśmiechnął się delikatnie – chodź, coś nam ugotuję. - Kolejna niespodzianka. Kto by się spodziewał, że Sean umie gotować. Usiadłam na wysokim krześle przy wyspie kuchennej tak jak prosił i obserwowałam co robił. Kilka razy proponowałam, że pomogę, ale odpowiadał, że mam sobie wygodnie siedzieć i pić mrożoną herbatkę, którą mi zrobił.

Przyglądałam się, jak kroi pomidory i inne warzywa. Na pewno nie pierwszy raz gotował. Ktoś kto robi to tak szybko i z taką wprawą, musi gotować od dawna. Z ciekawości spytałam, kiedy zainteresował się tym. Odpowiedział, że od kiedy był małym chłopcem, lubił pomagać mamie w kuchni i to naprawdę widać. Nie miałam pojęcia co przygotowuje, ale pachniało cudownie. Gdy o to pytałam, mówił, że to przepis rodziny i w zasadzie nie ma nazwy. Wstawił wodę na makaron i wrócił do sosu z warzyw. Wyglądał pociągająco krzątając się po kuchni. Był bardzo skupiony, ale cały czas ze mną rozmawiał, uśmiechał się i śmiał. Widać, że robił coś, co lubi.

Przez cały ten czas, nie pojawiła się niezręczna cisza. Nawet jeśli na chwilę zapadało milczenie, nie było w nim nic krępującego. Czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie, dobrze nam się rozmawiało. Dużo żartowaliśmy i ciągle się śmialiśmy, przez co czas szybko uciekał. Kiedy sos był już gotowy, nabrał go na łyżeczkę i podsunął mi pod usta, żebym spróbowała. Smak był niesamowity. Jednocześnie słodkawy, ale też pikantny. Warzywa świetnie ze sobą współgrały. Zawodowy kucharz nie powstydził by się takiego dania. Przez cały ten czas uważnie mi się przyglądał i z każdą sekundą jego uśmiech stawał się szerszy.

- To jest naprawdę pyszne – powiedziałam, szczerze zachwycona jego umiejętnościami. Sama chciałabym tak dobrze gotować. Może kiedyś się nauczę.

- Cieszę się, że Ci smakuje – jeśli wcześniej, była w nim odrobina, ledwo zauważalnego stresu, teraz odeszła w niepamięć. Nałożył jedzenie na talerze i zaniósł do stołu. Zapalił świeczki, nadając kolacji romantycznego akcentu. Na dworze zdążyło już się ściemnić. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.

Często patrzeliśmy sobie w oczy. Sean czule dotknął mojej dłoni. Zarumieniłam się i uśmiechnęłam do niego co szybko odwzajemnił. Tematy do rozmów nam się nie kończyły. Miał naprawdę świetne poczucie humoru. Rozśmieszał mnie co chwilę, za którymś razem popłakałam się ze śmiechu. To był naprawdę wspaniały dzień. Wcześniej miałam obawy, czy wszystko będzie w porządku, ale teraz nawet nie wiem dlaczego. Byłam szczęśliwa, a ten dzień na pewno zapamiętam na długo.

Wstałam i zaczęłam sprzątać po kolacji. Trochę się ze mną spierał, że sam to zrobi, albo chociaż mi pomoże. W końcu uległ, wiedząc, że jestem uparta. Zaniosłam talerze i szklanki do zlewu. Woda była ciepła, więc od razu zaczęłam zmywać. Po chwili poczułam jak jego ręce oplatają się wokół mojej talii, a on wtula się w moje plecy. To było bardzo przyjemne. Nachylił się i pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się, znowu.

Szybko dokończyłam sprzątanie i poszliśmy do salonu obejrzeć film. Dosyć długo nie mogliśmy zdecydować się, co zobaczymy. W końcu postanowiliśmy włączyć komedię, żeby jeszcze trochę się pośmiać. Sean objął mnie, a ja się w niego wtuliłam. Słyszałam bicie jego serca.

Kiedy film się skończył, urządziliśmy bitwę na poduszki. Później zaczęliśmy się łaskotać. Oboje głośno się śmialiśmy. Niestety zrobiło się późno i musieliśmy się zbierać. Sean odwiózł mnie do domu.

Kiedy wysiadałam, otworzył mi drzwi samochodu. Czyżby był nie tylko romantykiem, ale też gentlemanem? Odprowadził mnie pod same drzwi. Przytuliłam się do niego i już miałam nacisnąć na klamkę i wejść do domu, kiedy odwrócił mnie w swoją stronę i zbliżył swoją twarz do mojej. Powoli, jakby czekając na moje pozwolenie, przysunął się jeszcze bliżej. Złączył nasze usta, w delikatnym, czułym pocałunku. Przez całe moje ciało przeszły przyjemne dreszcze, a oddech lekko przyspieszył. Trwało to tylko kilka sekund, ale było cudowne.

Uśmiechnęłam się do niego i pożegnałam. Odwracając się zauważyłam wściekły wzrok Jasona przyglądającego nam się z okna swojego pokoju. Znowu przeszły mnie dreszcze, ale nie miały nic wspólnego z tymi przyjemnymi. Szybko weszłam do domu i poszłam prosto do swojego pokoju. Wzięłam piżamę, wykąpałam się i położyłam do łóżka. Napisałam wiadomość do Seana, podziękowałam za dzisiejszy dzień i życzyłam dobrej nocy.

Zasnęłam szybko, szczęśliwa i zmęczona po dzisiejszym dniu. Miałam spokojny sen. Biegałam po lesie. Było słonecznie i ciepło. Rano obudziłam się wypoczęta i gotowa na kolejny dzień szkoły. Wstałam z łóżka, przygotowałam się do wyjścia i zeszłam zjeść śniadanie.

W drodze do szkoły, myślałam o tym, z kim mogłabym zamienić się miejscem na chemii. Nie chciałam siedzieć obok Jasona. Przypomniałam sobie, że w ostatniej ławce siedziała dziewczyna z mojej drużyny, z kolegą sąsiada. Wspomniała mi jakiś czas temu, że kiepsko się dogadują, więc postanowiłam zapytać czy się zamieni. Nie miał nic przeciwko. Od dzisiaj siedziałam z tyłu, razem z Gail.

Dzień mijał spokojnie i miło. Rano znalazłam w szafce liścik od Seana, w którym napisał, żebyśmy zjedli razem lunch w stołówce. Lekcje mijały szybko i bez problemów. Zadzwonił dzwonek, czas na długą przerwę. Zostawiłam niepotrzebne książki w szafce i poszłam w umówione miejsce. Siedział przy stoliku z moimi przyjaciółmi i bratem, więc się do nich dosiadłam. Przywitali się wesoło i Lili zaczęła o czymś opowiadać. Oczywiście jak to ona, mówiła tak szybko, że nikt jej nie rozumiał. Od czasu do czasu przytakiwaliśmy. Austin wpatrywał się w nią jak w obrazek i chyba jako jedyny naprawdę starał się zrozumieć co mówi. Niestety nie za dobrze mu to szło. Co chwilę jej przerywał i dopytywał co miała na myśli.

Sean objął mnie w tali i pocałował w czoło. W tym momencie zauważyłam wściekły wzrok Jasona, ale jakoś się tym nie przejęłam. Wieczorem chwilę nad tym myślałam i postanowiłam, przestać martwić się jego zachowaniem. Wyrzuciłam go z mojego życia raz na zawsze. Wstał, jakby ogarnęła go furia i wyszedł trzaskając drzwiami. Sean zaproponował, że odprowadzi mnie do domu, a po drodze przejdziemy się na spacer. Z chęcią się zgodziłam i poszłam na następne lekcje.

~Sean~

Czekałem na Rosie pod szkołą. Jej trening się chwilę przedłużył. Zobaczyłem burzę blond włosów i już wiedziałem, że to ona. Po chwili odwróciła się przodem do mnie i zaczęła szukać mnie wzrokiem. Szeroko się uśmiechnęła i ruszyła w moją stronę. Wyglądała pięknie, taka wesoła i pełna życia. Potrafiła zarazić mnie optymizmem jak nikt inny.

Przytuliła mnie i od razu moje serce przyspieszyło. Cholera, jak ta dziewczyna na mnie działa. Nikt wcześniej nie wywoływał we mnie takich odczuć. Trzymałem ją chwilę w ramionach, jednak odsunęła się zdecydowanie za szybko. Wziąłem ją za rękę i poszliśmy się przejść. Zaczęła opowiadać o swoich wynikach na dzisiejszym treningu, jednak nie potrafiłem uważnie jej słuchać. Myślami byłem gdzie indziej. Już od dłuższego czasu trzymałem to w sobie, najwyższa pora jej o tym powiedzieć.


- Rosie? - zacząłem niepewnie, ale kiedy spojrzała na mnie tymi cudnymi zielonymi oczami, nabrałem odwagi – Jesteś niesamowitą osobą. Z każdym dniem poznaję Cię lepiej, ale to ciągle dla mnie za mało. Chciałbym spędzać z Tobą każdą wolną chwilę... - wziąłem głęboki oddech – Rosalie... muszę Ci coś powiedzieć.

___________________
Długo trzeba było na niego czekać, za co przepraszam. Klasa maturalna, więc nauka zajmuje mi dużo czasu. Rozdział dłuższy niż zwykle, mam nadzieję, że się spodoba  c; 

wtorek, 19 lipca 2016

Girl Book Tag

Witajcie! Bardzo dawno nic się nie pojawiało, za co przepraszam. Brak weny i wyjazd na wakacje skutecznie to uniemożliwiły. Zostałam nominowana przez Karolinę, za co dziękuję. Polega to na tym, że do podanych opisów trzeba dopasować kobiecą postać, więc zaczynajmy :) 

1. Troskliwa - postać, której nie można nie pokochać

Hmmm... Uważam, że powinna to być Esme Cullen. Zawsze dbająca o swoje przybrane dzieci, a później wnuczkę. Ciepła i pełna pozytywnej energii. Nie można jej nie kochać :D

2. Kumpela - postać, z którą mogłabyś się zaprzyjaźnić

Spencer Hastings z serii "Kłamczuchy". Niesamowicie inteligenta, o bardzo specyficznym poczuciu humoru. Odważna, przyjacielska i pomysłowa. Nie można się przy niej nudzić.

3. Kokietka - postać, która zawsze pojawia się w nieodpowiednim momencie

I tu znowu pojawi się seria "Kłamczuchy". A, które zawsze pojawia się wtedy, kiedy już wydaje się być dobrze. Potrafi zepsuć wszystko w kilka sekund, chociaż wydaję się to być niemożliwe.

4. Rozpustna - myśląca tylko o sobie

Allison DiLaurentis z tej samej serii. Nie ważne były dla niej uczucia innych, liczyło się tylko to, żeby ją wszyscy lubili.

5. Poprawna - postać, która musi mieć wszystko zaplanowane i przygotowane na każdą okazję

Hermiona. Co więcej pisać? to już mówi samo za siebie :)

6. Zachwycona - postać zgadzająca się na wszystko, rzadko mająca swoje zdanie

Mimo najszczerszych chęci nie przypominam sobie takiej postaci :(

7. Lwica - postać, która zawsze ma wymagania i trudno ją czymś zadowolić

To mi przypomina, wiecznie niezadowoloną Charlotte z trylogii czasu :)

8. Agresywna - postać kick ass

Zdecydowanie Tris z "Niezgodnej". Lepiej nie zachodzić jej za skórę. Dziewczyna z pazurem, walcząca o to, na czym jej zależy.

9. Zmienna - postać, która często zmienia uczucia

Emily z "Kłamczuch" wiele razy zmienia obiekt swoich uczuć, tak naprawdę ciągle poszukując tego kim jest. 

10.  Zraniona - postać po przejściach

Sky z "Hopeless". Nie miała łatwego dzieciństwa. O wszystkim dowiaduję się tak naprawdę wiele lat później. Ale nie będę więcej o niej pisać. Książka naprawdę warta przeczytania, więc jeśli lubicie romanse z dreszczykiem to gorąco polecam. Szczególnie, że jest świetnie napisana i główny bohater może zawrócić w głowie ;) 



Nominuję: 

Fallen Angel

piątek, 6 maja 2016

15. Spotkanie

            W sobotę wstałam wcześnie. Wyjrzałam za okno i uśmiechnęłam się. Pierwszy raz od kilku dni świeciło słońce i wyglądało na to, że przez resztę dnia nie będzie padać. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej granatowe rurki, białą bluzkę i czarną bluzę. Ze względu na porę roku, mimo słońca, było chłodno. Poszłam do łazienki, umyłam się i splotłam włosy w warkocza.

            Schodząc na dół, wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam godzinę. Miałam jeszcze czterdzieści minut do spotkania z Madeline. Zjadłam szybko kanapkę, ubrałam buty i wyszłam z domu. Zrobiłam kilka kroków i poczułam czyjeś palące spojrzenie na sobie. Rozejrzałam się dookoła, ale na ulicy nikogo nie było. Zerknęłam na okno pokoju Jasona i zobaczyłam jego przeszywające mnie oczy. Wzdrygnęłam się, spuściłam głowę i poszłam dalej. Ten chłopak z dnia na dzień bardziej mnie przerażał.


            Od kilku dni denerwowałam się tym spotkaniem. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. A z drugiej strony nie mogłam się doczekać. Chciałam ją poznać. Usłyszeć jej historię. Dowiedzieć się, czy ten list był w stu procentach prawdziwy. Przecież to było straszne... Jak siedemnastolatek mógł być tak okropny dla swojej dziewczyny? Dlaczego taki był? Najgorsze było to, że wydawał się zupełnie inny. Spokojny, troskliwy, może nawet za bardzo. Chociaż ostatnio, jakby zaczął zrzucać maskę. Zrobił się natarczywy, agresywny, brutalny. Musiałam z nią porozmawiać. Tylko ona mogła pomóc mi uporządkować ten mętlik w głowie.

            Weszłam do kawiarni, w której umówiłam się z Madeline. Miałam jeszcze pięć minut, rozejrzałam się. Jakaś dziewczyna się do mnie uśmiechnęła i pomachała mi. Na pewno nie chodziła do mojej szkoły. Nigdy wcześniej jej nie widziałam, więc to musiała być ona. Podeszłam do stolika, przy którym siedziała.

  - Hej, jestem Madeline – wstała i podała mi rękę – miło mi Cie poznać Rosie, chociaż szkoda, że w takich okolicznościach – Widziałam w jej oczach, że mówi szczerze.

  - Ciebie również – odwzajemniłam uśmiech – Usiądziemy tutaj, czy pójdziemy na spacer?

  - Może zostańmy, zjemy jakieś dobre ciacho i porozmawiamy – jak on mógł skrzywdzić tą dziewczynę... przecież ona wydawała się być wspaniałą osobą. Sam fakt, że zadała sobie tyle trudu, żeby mnie znaleźć i ostrzec przed nim. Usiadłam naprzeciwko niej i dokładniej się przyjrzałam tej dziewczynie.

          Madeline była piękna. Kręcone, blond włosy za łopatki, duże, wesołe, piwne oczy, szczery, śliczny uśmiech. Po prostu ideał wielu mężczyzn. Mimo to, nie wyglądała na jedną z tych wrednych, widzących tylko siebie i swoje zalety dziewczyn. Była skromnie ubrana, ale jednocześnie podkreślała swoje atuty.

          Siedziałyśmy chwilę w ciszy, a później zaczęłyśmy rozmawiać, ale nie o Jasonie. O naszych zainteresowaniach, pasjach, o tym, co chcemy w życiu osiągnąć. Okazało się, że jesteśmy bardzo podobne do siebie. Podeszła do nas kelnerka, obie zamówiłyśmy po kawałku sernika na zimno, bez owoców.

  - Wiem, że bardzo przyjemnie nam się rozmawia, ale muszę wiedzieć – spojrzałam jej prosto w oczy – to co napisałaś w liście... o Jasonie. To prawda?

  - Tak - spojrzała na mnie, a jej oczy posmutniały – Rozumiem, że może Ci być trudno... Uwierzyć w to wszystko, bo on wydaje się taki cudowny, ale z czasem będzie się zmieniał. Zrobi się agresywny, natarczywy.

  - To już się dzieje... – wyszeptałam spuszczając głowę.

  - Uderzył Cię kiedyś? - spytała wprost, a na jej twarzy zagościła troska, pomieszana ze zmartwieniem.

  - Nie, ale zrobił się agresywny, dlatego zerwałam z nim kontakt – rozmawiałyśmy o nim jeszcze chwilę, a później przeszłyśmy do weselszych tematów.

          Czas w towarzystwie Madie płynął szybko i przyjemnie. Nawet nie zauważyłam, kiedy minęły trzy godziny. Gdy tak siedziałyśmy, mój telefon zaczął wibrować. Otworzyłam wiadomość od Seana „Odwróć się :*”. Siedział dwa stoliki za mną. Uśmiechnęłam się do niego i wskazałam go koleżance. Wytłumaczyłam, że to chłopak, z którym się spotykam od niedawna. Zaproponowała, żeby się do nas dosiadł. Zajął miejsce obok mnie i tak samo jak ja wcześniej, od razu złapał kontakt z Madeline.

          Po kilku minutach Madie wstała i powiedziała, że niestety musi się już zbierać. Odprowadziliśmy ją na przystanek.

  - Może spotkamy się jeszcze kiedyś? - spytałam, a ona uśmiechnęła się szeroko.

  - Bardzo chętnie. Daj mi swój telefon, zapiszę Ci numer – podałam jej komórkę. Muszę przyznać, że naprawdę bardzo ją polubiłam. Była taka radosna, optymistyczna, od razu udzielał się jej nastrój. Poczekaliśmy z nią na autobus i pożegnaliśmy się.

          Wróciłam do domu. Sean poszedł ze mną. Weszliśmy po schodach do mojego pokoju, wzięłam laptopa i włączyliśmy film. Przytuliłam się do niego i oglądaliśmy w milczeniu.
Kiedy wieczorem kładłam się spać, nie mogłam przestać o nim myśleć. O tym jak bardzo się zmienił. Zrobił się dojrzalszy i troskliwy, a może zawsze taki był, tylko nie pokazywał tego? Może ukrywał to przed światem, bo ktoś go kiedyś zranił? Powodów może być wiele, ale najważniejsze jest to, że wprost powiedział, że zrobił to dla mnie. I chociaż podobał mi się od zawsze, to dopiero teraz mogę stwierdzić, że zakochałam się w nim.


          Zdałam sobie sprawę, że pierwszy raz, sama przed sobą się do tego przyznałam. Tylko... czy on czuje to samo do mnie?... 


___________
Mam nadzieję, że się spodoba :) Zostawcie swoją  opinie w komentarzu :)

Zapraszam również do czytania nowego opowiadania, w nieco innym klimacie :)  
http://i-saw-everything.blogspot.com/ 

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

14. Madeline

              Wyjęłam zawartość koperty, ale zanim zdążyłam zacząć czytać, usłyszałam dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Wstałam szybko i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i ponownie wzięłam do rąk kartki. Dłonie tak mi się trzęsły, że ledwo potrafiłam czytać, a serce waliło tak mocno i głośno, że miałam wrażenie, że słychać je w całym domu. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam czytać.

Witaj, mam na imię Madeline.

                Mam nadzieję, że się nie przestraszyłaś, to naprawdę nie było i nie jest moim zamiarem. Wręcz przeciwnie. Chcę Ci pomóc. Poznałaś Jasona i to dosyć blisko, prawda? Jaką sprzedał Ci bajeczkę? Przeprowadził się z Florydy, z Hawajów, czy z Karoliny? Pewnie teraz jesteś zaskoczona, ale niestety to nie pierwszy raz, kiedy tak postępuje. Tak naprawdę przeprowadził się z sąsiedniego miasta, a powodem wcale nie był awans rodziców, albo oferta lepszej pracy czy szkoła. Powodem byłam ja, a w zasadzie to, co zrobił mi i przed czym uciekał. Byłam jego dziewczyną przez pół roku i muszę Ci powiedzieć, że to były najgorsze miesiące mojego życia, chociaż długo próbowałam sobie wmówić, że jest inaczej.

                 Zacznę od początku. Poznaliśmy się pod koniec stycznia. Na początku było cudownie,, no wiesz, kwiaty, spacery, rozmowy do późna. Spotykaliśmy się kilka razy w tygodniu, chodziliśmy do kina, na pizze, na lody. Nie obchodziło nas, co inni mówili, ani co myśleli. Uważałam wtedy, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, mimo że miałam dopiero 16 lat. Jakże łatwo było poddać się jego urokowi. Wydawało się, że ma niesamowity charakter, był taki miły, czuły, romantyczny i troskliwy. A wygląd? Zdawało się, że jest idealny w każdym calu i jak tu się w nim, nie zakochać? No właśnie, jak? Nie było opcji, żebym się przed tym obroniła. To musiało nastąpić i tak się stało już kilka tygodni później. Zakochałam się w Jasonie do szaleństwa, jak to bywa w takim wieku. Nie widziałam świata poza nim, chciałam, żeby on czuł to samo, więc kiedy powiedział, że mnie kocha, ani przez moment nie wątpiłam w jego słowa. Po prostu chciałam, żeby tak było, a skoro powiedział, że tak jest, to dlaczego miałabym nie uwierzyć? Przecież sama uważałam, że darzę go tym wyjątkowym uczuciem.

                  Wielka szkoda, że nikt mi wtedy nie powiedział całej prawdy o nim. Nie byłam pierwszą, którą tak traktował. Powiedział mi, że przeprowadził się z rodzicami z Florydy, ponieważ mama dostała lepszą pracę, a tak naprawdę uciekał przed swoją przeszłością, a w zasadzie dziewczyną z przeszłości. Nigdy nie próbował się zmienić. Wracając do opowieści. 

                  W połowie kwietnia zostaliśmy parą. Nadal było świetnie, ale już zaczynało się robić trochę inaczej. Wszystko musiało być tak jak on chciał, wszystko musiał sam planować, a jeśli tylko próbowałam to zmienić, wściekał się i krzyczał. Któregoś dnia, mniej więcej pod koniec kwietnia, rozchorowałam się (zwykła grypa, ale czułam się tak fatalnie, że nie wychodziłam z łóżka). Napisałam do niego SMSa, że bardzo mi przykro, ale dzisiejszą randkę musimy przełożyć, bo jestem chora. Myślałam, że to zrozumie. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo się myliłam. Byłam wtedy sama w domu. Wpadł w szał zaraz po przeczytaniu wiadomości. Przyszedł do mnie, wściekły i kiedy otworzyłam mu drzwi, spojrzałam na niego i już wiedziałam, że będę tego żałować. Złapał mnie za oba nadgarstki tak mocno, że pozostawił siniaki, a ja w tamtej chwili osłabiona przez chorobę, prawię upadłam. Wciągnął mnie do środka, trzasnął drzwiami i zaczął krzyczeć: „Co to znaczy, że musimy ją przełożyć?! Spotykasz się z kimś innym?! Zdradzasz mnie?! Mnie się nie zdradza!” i wtedy uderzył mnie. Pierwszy raz mnie uderzył. W lewy policzek, a że jego dłoń jest naprawdę duża, to zahaczył również o oko. Do dzisiaj pamiętam pieczenie całej połowy twarzy i jak łzy, które popłynęły mi z oczu podrażniały powstające zaczerwienienie, a później siniaka. Poczułam się upokorzona, a on wściekł się jeszcze bardziej widząc, że płaczę i popchnął mnie na przeciwległą ścianę. Uderzyłam w nią plecami i zsunęłam się na ziemię. To nie był koniec, szarpnął mnie za ręce tak, żebym wstała i znowu zrobił to samo. Rzucał mną jak szmacianą lalką, a ja nie byłam w stanie nic zrobić.

                  Kiedy wreszcie wyszedł, wyjęłam z zamrażalnika lód i musiałam obłożyć nim prawie całe ciało. Położyłam się w łóżku i płakałam, płakałam przez kilka godzin, aż wrócił, a musisz wiedzieć, że wrócił z kwiatami i błagał o wybaczenie. Przepraszał, tłumaczył, że nie wie co w niego wstąpiło, że mnie kocha, że to już nigdy się nie powtórzy, a ja głupia mu uwierzyłam.

                   Przez kolejne dni opiekował się mną jak nikt inny i myślałam, że to naprawdę jednorazowa sytuacja. Jednak kilka tygodni później znowu to zrobił, bo zamówiłam dla niego złą pizze, a zła była dlatego, że miała być z cebulą, a ja o niej zapomniałam. Później znowu przepraszał, a ja mu wierzyłam i nawet zaczęłam sobie wmawiać, że to moja wina, bo to przecież ja go zdenerwowałam. Powtarzało się to wielokrotnie.

                    Kiedyś tak się zdenerwował, że złamał mi dwa żebra, przez kilka tygodni każdy oddech sprawiał mi ból. Lekarze zaczęli coś podejrzewać, bo przestali wierzyć w upadki na rowerze, spadanie ze schodów, czy oberwanie piłką do nogi w twarz na w-fie. Kilka razy proponowali mi obdukcję, a ja się nie zgadzałam, tłumacząc, że nikt mnie nie uderzył, że po prostu brak mi koordynacji ruchowej, i że to wszystko, tylko i wyłącznie moja wina. Przez pół roku chowałam wszystkie siniaki, nawet rodzicom mówiłam, że jestem ciamajdą i chyba muszę przestać jeździć na rowerze. Nakładałam makijaż na ślady na twarzy, tak, że były ledwo widoczne. Dopiero później zaczęłam rozumieć, że coś jest nie tak, że już nie chcę z nim być, ale boję się jego reakcji, na taką wiadomość. Dlatego, kiedy ponownie mnie uderzył, zrobiłam obdukcję i wystąpiłam o zakaz zbliżania. Kilka dni później wyprowadził się, a jakiś czas temu widziałam Was pod szpitalem.

                    Właśnie dlatego do Ciebie piszę. Uciekaj póki jeszcze możesz. Wycofaj się zanim będzie za późno. Żadna dziewczyna nie zasługuje na takie traktowanie. Nie napisałam Ci tego, żebyś mi współczuła, było, minęło, chcę Cię przed nim ostrzec, żebyś nie musiała przechodzić przez to samo, bo choćby obiecywał, że się zmieni to on nigdy tego nie zrobi.

                    Jeśli zgodzisz się ze mną spotkać i porozmawiać, będę wdzięczna, musisz wiedzieć o nim wszystko, zanim zrobisz coś, czego będziesz żałować. Kiedy się spotkamy, pokażę Ci kilka zdjęć, może wtedy uwierzysz, że to wszystko jest prawdą. Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko brzmi niewiarygodnie, szczególnie dlatego, że na początku wydaje się taki niesamowity. Właśnie dlatego, tak trudno zauważyć, jaki jest naprawdę. Potrzebowałam dużo czasu, żeby się z tym pogodzić i wiem jakie to trudne. Dlatego chciałabym, żebyś wiedziała, mimo że tak naprawdę się nie znamy to możesz na mnie liczyć. Pomogę Ci się z tym uporać. Mam nadzieję, że się spotkamy. Mój numer jest nieznany, więc pewnie myślałaś, że nasze rozmowy są jednostronne, ale możesz mi odpisać. To nie jest zablokowane.

                   Przemyśl sobie to wszystko i napisz. Spotkamy się, porozmawiamy w cztery oczy, a nie elektronicznie, albo na papierze.
Z niecierpliwością czekam na odpowiedź,
Madeline”

                    Z jednej strony nie potrafiłam w to uwierzyć, a z drugiej miało to sens. Zdążyłam już zauważyć, jak dziwnie się zachowuje, przecież już kilka razy zostawiał siniaki na moim nadgarstku. I chociaż miałam mnóstwo wątpliwości, było wiele niedopowiedzeń i wydawało się to co najmniej dziwne, wiedziałam jedno. Muszę się spotkać z Madeline i przekonać się, czy to wszystko to prawda.


                    Wzięłam telefon do ręki i napisałam jej wiadomość z datą i miejscem spotkania. Odpisała bardzo szybko, potwierdzając swoją obecność. 

___________________
Zjawiam się z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że się podoba :) 

Wyraźcie swoją opinie w komentarzu! :)

niedziela, 13 marca 2016

13. List


            Nie potrafiłam uwierzyć w to, co mówiła. Jason, którego uważałam za przyjaciela, a może nawet miałam nadzieję na coś więcej niż przyjaźń, okazał się niedojrzałym, traktującym mnie jak przedmiot frajerem. Nabrał nas wszystkich, mnie, Chrisa, nawet Lili. Zawiodłam się na nim. Czułam się strasznie. Oczy zaszły mi łzami i robiłam wszystko co w mojej mocy, żeby nie zaczęły spływać po moich policzkach.

   - Czeeekaj – wyszeptałam przez zaciśnięte gardło – jesteś pewna, że ten drugi chłopak to Sean? – zauważyłam, że ostatnio bardzo się zmienił, ale czy mogłam aż tak się pomylić, kiedy myślałam, że dla niego liczy się tylko zdobywanie kolejnych lasek…

   - Dam sobie rękę uciąć, że to on – chyba widząc niedowierzanie w moich oczach dodała – tak, też się tego nie spodziewałam, ale może naprawdę się zmienił? No wiesz, może po prostu dojrzał? Sama mówiłaś, że rozmawiał z Chrisem, a wiesz jaki jest Twój brat. Ideał każdej dziewczyny. – powoli zaczynałam rozumieć do czego zmierzała. Chris miał niesamowity wpływ na ludzi i wcale nie zdziwiłoby mnie to, że właśnie poprzez kontakt z nim zaczął się zmieniać. Muszę przyznać, że taki Sean był jeszcze atrakcyjniejszy niż poprzednia wersja, chociaż wcześniej wydawało mi się to niemożliwe.

            Pomimo wydarzeń, które miały miejsce nie zrezygnowałyśmy z naszych planów. Teraz potrzebowałam tego jeszcze bardziej. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, zrobiłyśmy sobie naleśniki i poszłyśmy do mojego pokoju. Usiadłyśmy na łóżku, ułożyłyśmy oparcie z poduszek, a  w nogach położyłyśmy laptopa. Oczywiście miałyśmy problem z wyborem filmu. Lili chciała zobaczyć jakiś dramat, a ja miałam ochotę na kryminał, albo horror. Skończyło się tak, że oglądałyśmy „Porwanie”. Niestety czas płynął nieubłaganie i zostałam w pokoju sama ze swoimi myślami.

            Cały wieczór szukałam sobie jakiegoś zajęcia, żebym nie miała zbyt dużo czasu na analizowanie zdarzeń zrelacjonowanych przez przyjaciółkę. Posprzątałam w szafie, odrobiłam zadania domowe, zmieniłam pościel, zrobiłam pranie, ale w końcu zabrakło mi pomysłów. Wzięłam piżamę i poszłam wziąć prysznic. Rozczesałam swoje długie, blond włosy i weszłam do kabiny. Strumienie gorącej wody spływały po moim ciele i włosach. Zamknęłam oczy starając się zrelaksować.

            Leżałam w łóżku trzymając telefon w ręce i zastanawiałam się co zrobić. Źle czułam się z tym, że tak szybko oceniłam Seana. Miałam wyrzuty sumienia, że nie dałam mu szansy na pokazanie, jaki jest naprawdę. Postanowiłam do niego napisać i przeprosić.

Do: Sean :)

„Wiem o wszystkim, Lili Was słyszała. Pomyliłam się co do Ciebie, przepraszam”

            Zablokowałam ekran i czekałam na odpowiedź. Zamknęłam oczy, żeby powstrzymać się od ciągłego zerkania na zegarek. Miałam nadzieje, że nie będzie miał mi tego za złe.  W końcu każdy popełnia błędy, prawda? Ważne, że potrafię się do nich przyznać. Wreszcie poczułam wibracje komórki, więc otworzyłam oczy i przeczytałam wiadomość.

Od: Sean :)

„Nie myliłaś się, miałaś rację, ale dzięki Tobie się zmieniłem”

            Czytałam treść kilka razy, aż dotarło do mnie, co napisał. Zmienił się dzięki mnie? Jak to? Przecież przez ostatnie tygodnie nie utrzymywaliśmy kontaktu.

Do: Sean :)

„Jak to dzięki mnie? :o”

            Nie ukrywałam swojego zdziwienia i po raz kolejny czekałam aż odpisze. Starałam się nie myśleć o tym jak mija czas, nie sprawdzać godziny, jednak nie udawało mi się to. Zerkałam na zegarek co dwie minuty, a odpowiedzi nadal nie było. Wreszcie, po upływie trzydziestu minut, telefon zaczął wibrować.

Od: Sean :)

„Dzięki Tobie zdałem sobie sprawę z tego, że jeśli chcę walczyć o Ciebie, to najpierw muszę zawalczyć o samego siebie. Zmieniłem się, bo cholernie mi się podobasz Rosie i zrobię wszystko, żebyś dała mi szansę na pokazanie, że naprawdę mi zależy i że już nie jestem taki jak kiedyś. Chciałbym móc w tej chwili zobaczyć jak się uśmiechasz i delikatnie rumienisz. Do twarzy Ci z rumieńcami. Dobranoc Księżniczko :*”

            Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Jeśli to była prawda, jeśli naprawdę zmienił się tylko dlatego, że mu się podobam… Zabrakło mi słów. Nie wiedziałam co mu odpisać. Podobał mi się od początku liceum, później pojawił się Jason, ale to właśnie Sean potrafił sprawić, że uśmiecham się, nawet jeśli mi smutno. Odpisałam „Dobranoc :*” i położyłam się spać. Było już dosyć późno, a jutro czekała mnie trudna rozmowa z Jasonem. Musiałam wypocząć. Zamknęłam oczy i nawet nie wiedziałam, w którym momencie odpłynęłam.

            Obudziłam się wyspana, wstałam i poszłam przygotować się do szkoły. Ubrałam kremową bluzeczkę z pierwszą literą mojego imienia, czarne rurki i kremowe trampki. Szłam do szkoły, słuchając muzyki. Miałam świetny humor i nie psuła go nawet wizja konfrontacji z byłym przyjacielem. Weszłam do budynku i od razu skierowałam się do swojej szafki. Otworzyłam ją i wypadła z niej czerwona różyczka z przyczepionym liścikiem. Wzięłam go do ręki i przeczytałam: „Piękna róża, dla pięknej dziewczyny. Lunch, ławka przed szkołą, będę na Ciebie czekał :* ~S”. Uśmiechnęłam się i powąchałam kwiat. Zapach był niesamowity, świeży, radosny – o ile można tak powiedzieć o zapachu – i kojarzył mi się ze słońcem.

            Szłam korytarzem na lekcję, kiedy zza rogu wyłonił się Jason.

   - Musimy porozmawiać. Nie wiem co ta mała zdzira Ci nagadała, ale to nie prawda – chciał rozmawiać,  a zaczynał od obrażania mojej najlepszej przyjaciółki? – Daj mi pięć minut i wszystko Ci wyjaśnię.

   - Nie ma takiej potrzeby – powiedziałam pewnie, ale jednocześnie w moim głosie można było usłyszeć złość – Nigdy więcej nie waż się mówić tak o Lili – mówiąc to chciałam go ominąć, ale szarpnął za mój nadgarstek w związku z czym znów stałam przodem do niego.

   - Nie odejdziesz stąd dopóki  nie powiem tego, co chcę powiedzieć. Zrozumiałaś? – Był wściekły, jego palce zaciśnięte na moim nadgarstku boleśnie wbijały się w skórę. Czułam, że jeśli teraz zrobię coś, co mu się nie spodoba, bez wahania mnie uderzy. Wzdłuż kręgosłupa przeszły ciarki i zrobiło mi się zimno. Mimo wszystko spojrzałam mu w oczy.

   - Puść mnie – wysyczałam. Gdyby jadem zawartym w głosie można było zabijać, to leżałby już martwy. Zamrugał zdezorientowany, ale zamiast wykonać polecenie, jeszcze mocniej zacisnął dłoń. W tamtej chwili byłam naprawdę zdenerwowana. Zrobiłam coś, o co nigdy bym siebie nie posądzała. Zacisnęłam prawą dłoń w pięść, zamachnęłam się i z całej siły uderzyłam w szczękę chłopaka. Zaskoczony puścił moją rękę, a ja szybko cofnęłam się kilka kroków w tył. – Myślałam, że jesteś inny, że można Ci zaufać, ale Ty jesteś jeszcze gorszy niż reszta. Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj – Wypowiadając te słowa odwróciłam się i odeszłam w stronę klasy.

            Nadeszła pora lunchu. Wyszłam ze szkoły, a na ławce już czekał na mnie Sean. Widząc mnie uśmiechnął się szeroko i wstał. Kiedy podeszłam bliżej przytulił mnie i oboje usiedliśmy.

   - Cieszę się, że przyszłaś – jego oczy aż błyszczały z radości. Odwzajemniłam jego uśmiech i zaczęliśmy rozmawiać. Wszystko było świetnie do chwili, w której zerknął na mój nadgarstek – Co to jest? Kto Ci to zrobił?! – spytał wskazując na siniaka, którego zostawił po sobie Jason, znowu.

   - To nic, nie przejmuj się – nie chciałam, żeby znowu się pobili. Sprawę z nim uważałam za zakończoną i nie miałam zamiaru już nigdy do tego wracać.

   - Rosie… Mi możesz powiedzieć – patrzył mi prosto w oczy – jeśli ktoś robi Ci krzywdę, pomogę Ci. Nie pozwolę nikomu Cię ranić – niby takie proste słowa, a jednak tyle mogą. Poczułam się przy nim bezpieczna. Uśmiechnęłam się delikatnie.

   - To naprawdę nic, już jest wszystko w porządku – również się uśmiechnął.

   - Ale powiesz mi, jeśli coś się będzie działo – skinęłam głową na znak, że się zgadzam i powróciliśmy do rozmowy. Czas spędzony z nim mijał bardzo szybko i przyjemnie. Kolejne lekcje minęły równie szybko i już szłam na trening.

            Wracając do domu dostałam SMSa. Otworzyłam go szybko, myśląc, że to od Seana. Jednak gdy zobaczyłam nadawcę na moment mnie zmroziło. Nieznany numer. Przeczytałam wiadomość.

„List pod Twoimi drzwiami to 100% prawdy”

            Podniosłam wzrok znad telefonu i faktycznie, na wycieraczce leżała gruba, biała koperta formatu A4. Podniosłam ją szybko i rozejrzałam się dookoła, jednak nie znalazłam nikogo, kto mógłby ją podrzucić. Weszłam do domu, usiadłam na kanapie i otworzyłam list.
_______
Mam nadzieję, że się podoba! :D 

Sprawa imion została rozwiązana c; 
dziewczynka: Katie
chłopiec: Zayn 

Dziękuję za pomoc (: 

Do następnego! <3

niedziela, 6 marca 2016

12. Zakład


            Usiadłam prosto i patrzyłam na telefon, który leżał na ławie. Była to kolejna wiadomość z nieznanego numeru. Zrobiło mi się zimno, a po kręgosłupie przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Krew odpłynęła z policzków i bez patrzenia w lustro wiedziałam, że jestem blada jak ściana. Nie chciałam czytać kolejnego SMSa z groźbą, nie chciałam reagować tak za każdym razem, kiedy dostanę jakąś wiadomość, nie chciałam się bać. Niestety nie miałam żadnego wpływu na reakcję mojego organizmu. Bardzo powoli wyciągnęłam rękę po komórkę, starałam się opanować drżenie dłoni, jednak niewiele to dało. W sumie nawet nie wiem, dlaczego tak się bałam, to był dopiero drugi SMS. Może miało to coś wspólnego z ostatnimi wydarzeniami. Sporo się działo. Wypadek Chrisa, wybuchy złości Jasona, miałam dziwne wrażenie, że w jakiś sposób te sprawy są ze sobą połączone. Wzięłam głęboki wdech i odblokowałam ekran.

„Wycofaj się, póki nie jest za późno.”

            Zmroziło mnie. Nie miałam pojęcia co zrobić. Zamknęłam oczy, wzięłam kilka głębszych wdechów. To była groźba, czy ostrzeżenie? Co ktoś próbował mi powiedzieć? Dlaczego z każdą wiadomością miałam coraz więcej pytań, a mniej odpowiedzi? Po chwili moje dłonie przestały drżeć, a krew powróciła do twarzy. Nie miałam zamiaru psuć tego wieczoru. Wróciłam do oglądania, a tajemniczym nieznajomym zajmę się później.

            Kilka godzin później poszłam wziąć gorący prysznic i położyłam się spać. Przez cały weekend miałam problemy ze snem, więc zmęczona, bardzo szybko zasnęłam. Kiedy się obudziłam, do pokoju nieśmiało „zaglądały” promienie słońca. Spojrzałam na zegarek, zostało mi jeszcze kilka minut do budzika, ale byłam wyspana. Postanowiłam wstać i zrobić śniadanie. Godzinę później wchodziłam do szkoły. Było słonecznie, ale chłodno, dlatego ubrałam czarne rurki, różową bokserkę i również czarną, cienką bluzę. Wyciągałam właśnie książki z szafki, kiedy ktoś stanął obok mnie. Myśląc, że to Jason, chciałam zignorować tę osobę, jednak odchrząknął i zdałam sobie sprawę z tego, że to wcale nie był ten chłopak, o którym myślałam. Ku mojemu zdziwieniu Sean stał obok mojej szafki i patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. Coś w jego wyglądzie się zmieniło, przez ostatnie tygodnie intensywnie ćwiczył i widać było efekty. Skrócił włosy i po jego grzywce nie było już śladu, teraz miał je zaczesane do góry. Chyba trochę urósł. Nawet jego spojrzenie się zmieniło. Już nie patrzył tymi oczami podrywacza, w których było tylko pożądanie. W tej chwili jego wzrok przepełniony był troską. Słyszałam też, że jego zachowanie uległo zmianie. Nie umawiał się z kim popadnie, wcale nie chodził na randki. Nie wiem, kiedy to wszystko się stało, ale czy człowiek może tak z dnia na dzień, po prostu się zmienić?

   - Hej – powiedział lekko rozbawiony i zdałam sobie sprawę z tego, że się na niego gapię. Zarumieniłam się delikatnie i starałam się zakryć to włosami. Dobrze, że jednak nie spięłam ich w kucyka. Odpowiedziałam ciche „cześć” i już miałam odejść, kiedy mnie zatrzymał – zaczekaj chwilkę. Chciałem tylko spytać, czy wszystko w porządku? – spojrzałam mu w oczy nie wiedząc czy mówi poważnie, ale nie znalazłam w nich nic, po czym mogłabym stwierdzić, że jest inaczej. – Rozmawiałem w piątek z Chrisem, ale wolałbym usłyszeć to od Ciebie – patrzyłam tak na niego jeszcze chwilę, po czym delikatnie się uśmiechnęłam.

   - Jest ok, dziękuję – odetchnął z… ulgą? Zdziwiło mnie to, pewnie tylko mi się wydawało. Poczułam, że ktoś nas obserwuje i napotkałam wściekłe spojrzenie Jasona. Tego już było za wiele. Nie dość, że zachowywał się, jak się zachowywał, to teraz jeszcze będzie się czepiał, że rozmawiam z kimś, kto nie jest nim? Zdenerwowana zacisnęłam pięści i już miałam do niego podejść i mu wygarnąć, ale po raz kolejny zatrzymał mnie Sean.

   - Zostaw, szkoda energii na kolejną kłótnie – rzuciłam mu pełne zaskoczenia spojrzenie, ale zanim zdążyłam zapytać skąd wie, że się kłócimy, odezwał się ponownie – Cała szkoła mówi o tym, jak się zachowywał w piątek w stołówce. – Skinęłam głową na znak, że rozumiem i w sumie sama nie wiem dlaczego, przytuliłam go, a raczej wtuliłam się w niego. Był tak wysoki, że głową ledwo dosięgałam do jego ramienia. Odwzajemnił gest, a ja powiedziałam ciche „Dziękuję”, odwróciłam się i odeszłam.
~Lili~

            Szłam korytarzem, w zasadzie prawie biegłam. Było już kilka minut po dzwonku na lekcje, jednak przystanęłam, kiedy usłyszałam głos Jasona i kogoś jeszcze. Wychyliłam się zza rogu i cichutko podeszłam bliżej chowając się za szafkami, żeby mnie nie zobaczyli.

   - Pogięło Cię już do reszty? Mam się z Tobą o coś zakładać? Niby po co? – chłopak, który stał tyłem do mnie był wzburzony propozycją Jasona.

   - Jak to po co? – jakby nie dowierzał, że można tego nie rozumieć – Nawet nie wiesz co jest nagrodą, a już odmawiasz? – nie spodziewał się takiej reakcji blondyna, w każdym słowie było słychać ogromne zdziwienie. Myśląc, że to tylko jakiś głupi zakład dwóch nastolatków chciałam odejść, kiedy ten znowu się odezwał – A co jeśli Ci powiem, że ten, który wygra, dostanie Rosie? – czeeekaj, co?! O czym on w ogóle mówił. Miał czelność zakładać się o moją najlepszą przyjaciółkę?! Nie wierzę, że tak się co do niego pomyliłam. Myślałam, ze jest porządnym chłopakiem, a jednak…

   - Nie no, Ty to już kompletnie zwariowałeś! – krzyknął blondyn – Myślisz, że możesz się zakładać z ludźmi dla własnej rozrywki, a jako nagrodę wystawiać Rosalie? Za kogo Ty się uważasz?! – już go lubię! Gdybym tylko wiedziała kim jest… - To żywa istota, a nie przedmiot, który jest Twoją własnością. Lepiej zejdź mi z oczu, zanim znowu będziesz musiał wybrać się do pielęgniarki. – odwrócili się na pięcie i odeszli.

            Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nigdy nie pomyślałabym, że on stanie w obronie mojej przyjaciółki. Szedł w stronę szafek, za którymi się chowałam, więc przylgnęłam do ściany, żeby mnie nie zauważył. Był tak zdenerwowany, że minął miejsce, w którym się znajdowałam, szybkim krokiem nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Spojrzałam na zegarek. Do końca lekcji zostało dwadzieścia minut. Nie było sensu, żeby tam iść, więc skierowałam się w stronę damskiej toalety, musiałam przemyśleć kilka spraw, a co najważniejsze. Czy powiedzieć Rosie o tym zajściu, a jeśli tak, to w jaki sposób. Wiedziałam, że to ją zrani, a z drugiej strony, gdybym była na jej miejscu, chciałabym wiedzieć. Dlaczego to takie trudne? Co jeśli mi nie uwierzy? Trudno, muszę jej powiedzieć…

~Rosie~

            Czekałam na Lili przed jej szafką, tak jak umówiłyśmy się wczoraj. Miałyśmy iść do mnie i zobaczyć jakiś film. Odkąd zaczęła chodzić z Austinem, rzadziej się spotykamy i takie popołudnie tylko we dwie było nam potrzebne. Kiedy w końcu się pojawiła, jej mina mówiła wszystko, coś było nie tak. Jednak nie zdążyłam zapytać o co chodzi, mijając mnie złapała moją rękę i pociągnęła do wyjścia.

   - Musimy porozmawiać, poważnie – i to miało być wyjaśnienie jej zachowania? Przecież to nic nie tłumaczy…

   - O czym? – zatrzymałam się i zmusiłam ją do spojrzenia mi w oczy. – Lili, powiedz mi co się dzieje! – prawie krzyknęłam. Nienawidzę takiej niepewności….

   - Powiem Ci, obiecuje, ale jak będziemy u Ciebie – patrzyłam na nią zaskoczona, nie miałam pojęcia, o co może jej chodzić – Tutaj jest za dużo ludzi, ktoś może nas usłyszeć – wtedy trochę mnie wystraszyła, co takiego mogło się stać, że bała się o to, że ktoś się dowie. Największym problemem tej dziewczyny był wybór stroju na imprezę, albo dobranie lakieru do paznokci. Zawsze miała szczęście, nie pakowała się w kłopoty i nigdy nie słyszałam, żeby sprawiała jakieś problemy. Po jej minie widziałam, że tym razem chodzi o coś zupełnie innego.

            Szybkim krokiem ruszyłyśmy w stronę mojego domu. Kiedy byłyśmy już na miejscu, zrobiłam nam herbaty i usiadłyśmy przy stole w kuchni. Oczywiście nikogo nie było w domu o tej porze. Patrzyłam na nią w ciszy, czekając aż powie co się dzieję, ale z każdą minutą denerwowałam się coraz bardziej. Zaczęłam nawet stukać paznokciami o blat stołu. Po jakiś dwudziestu minutach wreszcie zaczęła mówić.

   - Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć, więc powiem prosto z mostu. Wiem, że to Cię zrani, ale nie chcę tego przed Tobą ukrywać i gdybyś była w takiej sytuacji jak ja teraz, to chciałabym, żebyś mi powiedziała… - zacięła się. Patrzyła mi prosto w oczy, a jej przepełnione były smutkiem i współczuciem. – Podsłuchałam dzisiaj rozmowę Jasona z… - czyli tu nie chodziło o nią… Nie mogłam uwierzyć w to co mówiła. Jak mogłam się tak pomylić w stosunku do Jasona, w zasadzie, jak mogłam się tak pomylić w stosunku do nich obu…

_______
Wiem, że dawno nie było rozdziału, za co baaardzo przepraszam, ale naprawdę nie miałam czasu :(

Zostały już tylko dwie propozycje imion dla dziewczynki i dwie dla chłopca, więc... :

dziewczynka: 
Katie czy Lucy?

chłopiec: 
Lukas czy Zayn? 

Liczę na Waszą pomoc i mam nadzieję, ze rozdział się podobal :D

niedziela, 14 lutego 2016

Liebster award

 Dziękuję za nominacje: Karolina Bluszcz ( historiepisanepiorem.blogspot.com )

1. Jaka była najlepsza książka, którą w ostatnim czasie przeczytałaś?
Hmmm... Myślę, że "Obiecaj mi" R.P. Evansa. Wciągnęła mnie do tego stopnia, że nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam i przy okazji zarwałam całą noc.

2. Czy identyfikujesz się z jakąś stworzoną przez siebie postacią?
Raczej nie, każda z nich jest inna i na swój sposób wyjątkowa. W stu procentach wytwory mojej wyobraźni.

3. Gdyby mogła spędzić Walentynki z wybraną fikcyjną postacią, kto by to był? 
Jeśli chodzi o moje opowiadania, to zdecydowanie byłby to Chris. A jeśli chodzi o jakąś bardziej znaną postać, to nie wiem. Jest ich naprawdę wielu i nie byłabym w stanie się zdecydować.

4. Wolisz: horror/paranormal romance/romans?
Romans.

5. Co sprawia ci największą radość w pisaniu?
Rozwój bohaterów, to jak z każdym rozdziałem sama poznaję ich coraz lepiej, to że moje opowiadania podobają się innym. Mogę uwolnić wyobraźnię i stworzyć coś mojego, coś co pozwala mi się zrelaksować, wyrzucić z siebie wszystkie emocje, w pewien sposób się otworzyć, nie zdradzając nic z mojego prywatnego życia. Pokazać mój własny świat, w którym tak naprawdę wszystko jest możliwe.

6. Mogąc wybrać jedną nadnaturalną moc... Jaką byś wybrała?
Ugryzienie wilkołaka xD

7. Jakie zwierzę/zwierzęta są według ciebie najbardziej urocze?
Wszystkie zwierzęta są urocze.

8. Wolisz biały czy czarny?
Biały.

9. Po potrawy jakiej kuchni sięgasz najchętniej?
Różnie. Bardzo lubię pikantne potrawy i dania z makaronem.

10. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Tak :)

Jeśli ktoś z Was, czytających, ma własnego bloga, to proszę o linki pod tym postem i czujcie się nominowani! :)


Nominuję:
http://selena-justin-love-story.blogspot.com/

Pytania:
1. Co skłoniło Cię, żeby zacząć przygodę z pisaniem?
2. Jakie opowiadania lubisz pisać najbardziej?
3. Ulubiona książka, którą możesz czytać w kółko?
4. Jaki jest Twój ulubiony blog?
5. Kiedy zaczęłaś pisać?
6. Ile masz skończonych opowiadań?
7. Co jest Twoim natchnieniem?
8. Jaki film jest Twoim ulubionym i dlaczego?
9. Ulubiona książkowa/filmowa para?
10. Chwila związana z pisaniem, którą wspominasz najlepiej, to...?


Jeszcze raz baaaardzo dziękuję za nominację. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :)

Miłego wieczoru kochani i do następnego! <3