sobota, 16 stycznia 2016

9. Sean/Jason

            Wstałam szybko i podeszłam do lekarza. Patrząc na jego minę trochę się przestraszyłam, ale po chwili nieznacznie się uśmiechnął. Był młody, koło trzydziestki, mimo to zmęczenie postarzało go o parę lat. Znaliśmy doktora Greena, już nie pierwszy raz zajmował się Chrisem. Był przystojny i wysoki. Uwielbiał żartować, ale tym razem był poważny.

   - Będę z Wami szczery  -zaczął zmęczonym głosem – Stan jest ciężki, decydująca będzie następna doba – coś we mnie pękło i do moich oczy po raz kolejny napłynęły łzy. Jason stojący obok mnie objął mnie ramieniem, przysunęłam się bliżej niego. Teraz bardzo potrzebowałam wsparcia.  – Ma bardzo rozległe urazy wewnętrzne. Udało nam się uratować wszystkie narządy i na szczęście obyło się bez poważnych złamań, jedynie pęknięte żebro. – Trochę się uspokoiłam, jednak nadal martwiłam się o brata – W związku z tym, że urazy są rozległe, Chris został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną, żeby nie odczuwał bólu. Za dwa dni zostanie wybudzony, a jeśli wszystko będzie w porządku, w sobotę wróci do domu – Usłyszałam jak mama oddycha z ulgą i sama lekko się uśmiechnęłam. – Za dwa, góra trzy tygodnie będzie jak nowy. Jest młody i ma w sobie naprawdę dużo siły. Nie widziałem, żeby ktoś tak walczył o życie od bardzo dawna. – chciał odejść, ale odwrócił się i powiedział – Wszystko będzie dobrze, ale teraz niech państwo wrócą do domu i się prześpią.  –Uśmiechnął się delikatnie i ruszył w stronę drzwi.

   - Dziękujemy – zawołał za nim tata, a lekarz tylko skinął głową na znak, że słyszał. Teraz pewnie jechał do domu odpocząć i my postąpiliśmy tak samo.

            Poszłam prosto do łóżka. Byłam wykończona, ale długo nie mogłam zasnąć. Myślałam o Chrisie. Kiedy wreszcie zasnęłam, nie miałam żadnych snów. Obudził mnie budzik. Wstałam zaskoczona i spojrzałam na ekran telefonu. Była środa rano. Przespałam cały dzień i całą noc. Zeszłam na dół ubrana do szkoły, zjadłam śniadanie i spakowałam kanapki.

            Nie miałam ochoty na rozmowy ze znajomymi, ani na gratulacje z powodu zwycięstwa. Mama dopiero dzisiaj rano zadzwoniła do dyrektora, tłumacząc co się stało, więc nikt nie miał pojęcia o Chrisie. Przyjęłam gratulacje od kilku osób, uśmiechałam się sztucznie i miałam nadzieję, że tego nie widzą. Starałam się prześlizgnąć do klasy niezauważona i usiadłam w swojej ławce. Jason już tam na mnie czekał. Uśmiechnął się do mnie smutno i złapał za rękę w pocieszającym geście. Chwilę później zadzwonił dzwonek i zaczęła się lekcja. Co chwilę zerkałam na zegarek, a czas zdawał się wlec niemiłosiernie. Chciałam już wyjść z klasy, ze szkoły i iść do Chrisa, a to była dopiero pierwsza lekcja.

            Każda kolejna dłużyła się jeszcze bardziej, jedynie w-f minął błyskawicznie. Postanowiłam, że odpuszczę sobie trening, musiałam zobaczyć się z bratem.

            Na którejś przerwie zagadnął mnie Sean. Zdziwiłam się, bo dawno nie rozmawialiśmy. Odgarnął kosmyk moich włosów za ucho i pochylił się, jakby chciał mnie pocałować, ale szybko odwróciłam głowę, tak, że dostałam buziaka w policzek i odeszłam. Nie widziałam czemu to zrobiłam. Zawsze tak bardzo mi się podobał. Setki razy marzyłam o takiej chwili, a kiedy już mi się przydarzyła taka okazja, to się odwróciłam.

             I wreszcie zadzwonił dzwonek oznaczający koniec lekcji. Wyszłam ze szkoły i szybkim krokiem ruszyłam do szpitala. Jego stan znacznie się poprawił, więc kilka godzin temu miał odzyskać przytomność. Odnalazłam salę, w której leżał Chris i weszłam do środka. Spał. Jego klatka piersiowa unosiła się równomiernie, a na twarzy panował spokój. Odetchnęłam z ulgą. Usiadłam na krześle obok jego łóżka i czekając aż się obudzi odrobiłam pracę domową z chemii.

~Jason~

            Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Kiedy wprowadziłem się do domu naprzeciw Rosie, czułem, że coś zmieni się w moim życiu. Pierwszego dnia szkoły wiele słyszałem o niej. Cała szkoła mówiła o jej kontuzji i tym, że nie wystąpi przez to w krajowych. Na pytanie, kim ona jest, odpowiadali, że to świetna, mądra i piękna dziewczyna. Nie mieli pojęcia o czym mówią.

            Po raz pierwszy zobaczyłem ją tydzień później na chemii. Już siedziała w naszej ławce – było to jedyne wolne miejsce w klasie, więc nauczyciel wyznaczył mi je, zanim Rosie wróciła do szkoły. Jeszcze zanim zdążyłem usiąść, zobaczyłem jak pochyla się nad zeszytem, w którym miała starannie zapisane notatki. Widziałem tylko jej sylwetkę, a twarz zasłaniała burza długich, blond włosów, ale i tak wywarła na mnie ogromne wrażenie. Kiedy siadałem podniosła zaskoczona wzrok, a jej źrenice lekko się rozszerzyły. Spojrzałem w te piękne zielone oczy i to był mój koniec. W tamtej chwili poczułem coś do tej dziewczyny, mimo że jej nie znałem.

            Starałem się do niej zbliżyć i pozawalała mi na to. Zgodziła się żebym odprowadził ją do domu, a następnego dnia do szkoły. Dużo rozmawialiśmy, powoli ją poznawałem. Zaskakiwała mnie na każdym kroku. To jak wytrwale ćwiczyła mimo kontuzji, jak wielkie miała serce. Była niesamowicie wrażliwa, uparta i wiedziała czego chce.

            Po kilku dniach rozmów z Rosie, podczas treningu podszedł do mnie Sean. Od początku widziałem jak patrzył na mnie i Rosalie, z zazdrością, ale chyba nic ich nie łączyło. Kazał mi się odwalić od niej, albo „inaczej porozmawiamy”. Nie bałem się go, wiedziałem, że nie zrezygnuje z niej tylko dlatego, że on mi kazał. Gdyby nie chciała przebywać w moim towarzystwie to by powiedziała. I postąpiłem wtedy dobrze. Jeszcze wiele razy mówił mi żebym się odczepił, ale miałem to gdzieś.

            Dzisiaj przesadził. Zagadnął Rosie na korytarzu i próbował ją pocałować. W napięciu czekałem na jej reakcję i muszę przyznać, choć niechętnie, że byłem cholernie zazdrosny. Jednak ona zrobiła coś, co dało mi impuls do działania. Odwróciła się, więc jego usta zetknęły się tylko z jej policzkiem.

            Czekałem na nią pod szkołą, a kiedy wszyscy już wyszli, a jej nadal nie było, poszedłem do szpitala. Pewnie nie poszła na trening, żeby szybciej się z nim zobaczyć. Nie pomyliłem się. Siedziała przy łóżku mojego najlepszego przyjaciela, robiąc zadania domowe.

   - Hej – zacząłem cicho, żeby jej nie przestraszyć. Spojrzała na mnie zaskoczona i od razu się uśmiechnęła. Wspominałem już jaki ma zniewalający uśmiech? Nigdy w życiu nie widziałem piękniejszego. – Możemy chwilkę porozmawiać? – Rzuciła wzrokiem na śpiącego Chrisa – Spokojnie, nie zajmę Ci dużo czasu, zdążymy wrócić zanim się obudzi.

   - Dobrze – odpowiedziała wstając. Przepuściłem ją w drzwiach i wyszliśmy na świeże powietrze. Było chłodno, ale słonecznie.

   - Odpowiesz mi szczerze na pytanie? – nie mogłem oderwać wzroku od jej oczu, skinęła głową. – Czy Ciebie i Seana coś łączy?  - Wydusiłem z siebie po chwili, a w jej oczach pojawił się szok i dezorientacja.

   - Co?... Nie – patrzyła na mnie nadal zaskoczona. Wiedziałem co teraz zrobić. To była jedyna szansa. Albo mi pozwoli, albo mnie odrzuci.

   - To dobrze – powiedziałem pochylając się do niej.

~Rosie~

            Nasze usta dzieliły dosłownie milimetry, przez całe moje ciało przechodziły dreszcze, bardzo przyjemnie dreszcze. Na chwilę zapomniałam o tym, że jesteśmy przed szpitalem. Myślałam tylko o tym, co się za chwilę wydarzy, a moja podświadomość szepnęła mi, że dobrze zrobiłam odrzucając Seana. Kiedy on się nade mną pochylał nie czułam nic. Teraz już tylko Jason tak na mnie działał. Właśnie w tej chwili złączył nasze usta, kiedy się nie odsunęłam, przyciągnął mnie bliżej. To był słodki pocałunek, krótki. Przytulił mnie mocno do siebie i bez słów wróciliśmy do Chrisa, trzymając się za ręce. Nadal spał, więc rozmawialiśmy cichutko, żeby go nie obudzić.

   - Rosie? – usłyszałam cichy głos brata. Uśmiechnęłam się do niego, a on do mnie.

   - Zostawiłam Cię samego na jeden dzień i już zdążyłeś narozrabiać – zażartowałam, a Chris cichutko się zaśmiał. Już byłam spokojna, wiedziałam, że wyzdrowieje. – Co tam się właściwie stało? I dlaczego poszedłeś na imprezę w poniedziałek? – teoretycznie powinnam dać mu teraz odpoczywać, ale musiałam to wiedzieć.

   - Kolega miał urodziny, więc poszedłem na chwilę. Oj no już tak na mnie nie patrz. Najpierw zobaczyłem transmisje krajowych i jestem z Ciebie taki dumny – powiedział łapiąc mnie za rękę. Uśmiechnęłam się, ale zaraz spoważniałam.

   - Nie zmieniaj tematu – powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.

   - Ehhh.. Wracałem już do domu. Szedłem sobie spokojnie chodnikiem, kiedy usłyszałem pisk opon. Było ciemno, oślepiły mnie światła nadjeżdżającego samochodu, ale nie jechał prosto, tylko slalomem, jakby był pijany. Zanim zdążyłem zareagować, poczułem ogromny ból i zimno ulicy pod plecami. Chwilę później straciłem przytomność. – patrzyłam na niego,  nie mogąc nic powiedzieć. Pochyliłam się i lekko przytuliłam brata.


            Siedzieliśmy tak jeszcze jakiś czas rozmawiając, a kiedy zrobiło się ciemno poszłam do domu. Ten schemat powtarzał się do końca tygodnia. Szkoła, szpital, dom. Jason chodził ze mną do Chrisa. Zachowywaliśmy się jak para, ale czy tak było… nie wiedziałam. Musiałam z nim o tym porozmawiać. Sean rzucał mi dziwne spojrzenia. Głównym tematem w szkole stał się wypadek mojego brata, więc nikt nie zwracał uwagi na mnie i Jasona, co mi odpowiadało. Nie mogłam doczekać się powrotu Chrisa do domu. Bardzo brakowało mi jego obecności. Niby rozmawiałam z nim codziennie, ale to nie było to samo.

_____
Kolejne rozdziały będą pojawiać się w weekendy, gdyż w tygodniu nie mam czasu :/

1 komentarz:

  1. Rozdział cudowny. Widać, że jest pisany przemyślanie. Dobrze, że Chris się obudził i wyjdzie z tego. Co do Rosie to lepiej, że zbliżyła się do Jasona niż Seana. Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Mam nadzieję, że między Jasonem a Rosie będzie wszystko w porządku.

    OdpowiedzUsuń