Wstałam szybko i podeszłam do
lekarza. Patrząc na jego minę trochę się przestraszyłam, ale po chwili
nieznacznie się uśmiechnął. Był młody, koło trzydziestki, mimo to zmęczenie
postarzało go o parę lat. Znaliśmy doktora Greena, już nie pierwszy raz
zajmował się Chrisem. Był przystojny i wysoki. Uwielbiał żartować, ale tym
razem był poważny.
- Będę z Wami szczery -zaczął zmęczonym głosem – Stan jest ciężki,
decydująca będzie następna doba – coś we mnie pękło i do moich oczy po raz
kolejny napłynęły łzy. Jason stojący obok mnie objął mnie ramieniem, przysunęłam
się bliżej niego. Teraz bardzo potrzebowałam wsparcia. – Ma bardzo rozległe urazy wewnętrzne. Udało
nam się uratować wszystkie narządy i na szczęście obyło się bez poważnych
złamań, jedynie pęknięte żebro. – Trochę się uspokoiłam, jednak nadal martwiłam
się o brata – W związku z tym, że urazy są rozległe, Chris został wprowadzony w
śpiączkę farmakologiczną, żeby nie odczuwał bólu. Za dwa dni zostanie wybudzony,
a jeśli wszystko będzie w porządku, w sobotę wróci do domu – Usłyszałam jak mama
oddycha z ulgą i sama lekko się uśmiechnęłam. – Za dwa, góra trzy tygodnie
będzie jak nowy. Jest młody i ma w sobie naprawdę dużo siły. Nie widziałem,
żeby ktoś tak walczył o życie od bardzo dawna. – chciał odejść, ale odwrócił
się i powiedział – Wszystko będzie dobrze, ale teraz niech państwo wrócą do
domu i się prześpią. –Uśmiechnął się
delikatnie i ruszył w stronę drzwi.
- Dziękujemy – zawołał za nim tata, a lekarz
tylko skinął głową na znak, że słyszał. Teraz pewnie jechał do domu odpocząć i
my postąpiliśmy tak samo.
Poszłam prosto do łóżka. Byłam
wykończona, ale długo nie mogłam zasnąć. Myślałam o Chrisie. Kiedy wreszcie
zasnęłam, nie miałam żadnych snów. Obudził mnie budzik. Wstałam zaskoczona i
spojrzałam na ekran telefonu. Była środa rano. Przespałam cały dzień i całą
noc. Zeszłam na dół ubrana do szkoły, zjadłam śniadanie i spakowałam kanapki.
Nie miałam ochoty na rozmowy ze
znajomymi, ani na gratulacje z powodu zwycięstwa. Mama dopiero dzisiaj rano
zadzwoniła do dyrektora, tłumacząc co się stało, więc nikt nie miał pojęcia o
Chrisie. Przyjęłam gratulacje od kilku osób, uśmiechałam się sztucznie i miałam
nadzieję, że tego nie widzą. Starałam się prześlizgnąć do klasy niezauważona i
usiadłam w swojej ławce. Jason już tam na mnie czekał. Uśmiechnął się do mnie
smutno i złapał za rękę w pocieszającym geście. Chwilę później zadzwonił
dzwonek i zaczęła się lekcja. Co chwilę zerkałam na zegarek, a czas zdawał się
wlec niemiłosiernie. Chciałam już wyjść z klasy, ze szkoły i iść do Chrisa, a
to była dopiero pierwsza lekcja.
Każda kolejna dłużyła się jeszcze
bardziej, jedynie w-f minął błyskawicznie. Postanowiłam, że odpuszczę sobie trening,
musiałam zobaczyć się z bratem.
Na którejś przerwie zagadnął mnie
Sean. Zdziwiłam się, bo dawno nie rozmawialiśmy. Odgarnął kosmyk moich włosów
za ucho i pochylił się, jakby chciał mnie pocałować, ale szybko odwróciłam
głowę, tak, że dostałam buziaka w policzek i odeszłam. Nie widziałam czemu to
zrobiłam. Zawsze tak bardzo mi się podobał. Setki razy marzyłam o takiej
chwili, a kiedy już mi się przydarzyła taka okazja, to się odwróciłam.
I wreszcie zadzwonił dzwonek oznaczający
koniec lekcji. Wyszłam ze szkoły i szybkim krokiem ruszyłam do szpitala. Jego
stan znacznie się poprawił, więc kilka godzin temu miał odzyskać przytomność.
Odnalazłam salę, w której leżał Chris i weszłam do środka. Spał. Jego klatka
piersiowa unosiła się równomiernie, a na twarzy panował spokój. Odetchnęłam z
ulgą. Usiadłam na krześle obok jego łóżka i czekając aż się obudzi odrobiłam
pracę domową z chemii.
~Jason~
Nie wiedziałem co mam o tym myśleć.
Kiedy wprowadziłem się do domu naprzeciw Rosie, czułem, że coś zmieni się w
moim życiu. Pierwszego dnia szkoły wiele słyszałem o niej. Cała szkoła mówiła o
jej kontuzji i tym, że nie wystąpi przez to w krajowych. Na pytanie, kim ona jest,
odpowiadali, że to świetna, mądra i piękna dziewczyna. Nie mieli pojęcia o czym
mówią.
Po raz pierwszy zobaczyłem ją
tydzień później na chemii. Już siedziała w naszej ławce – było to jedyne wolne
miejsce w klasie, więc nauczyciel wyznaczył mi je, zanim Rosie wróciła do
szkoły. Jeszcze zanim zdążyłem usiąść, zobaczyłem jak pochyla się nad zeszytem,
w którym miała starannie zapisane notatki. Widziałem tylko jej sylwetkę, a
twarz zasłaniała burza długich, blond włosów, ale i tak wywarła na mnie ogromne
wrażenie. Kiedy siadałem podniosła zaskoczona wzrok, a jej źrenice lekko się rozszerzyły.
Spojrzałem w te piękne zielone oczy i to był mój koniec. W tamtej chwili
poczułem coś do tej dziewczyny, mimo że jej nie znałem.
Starałem się do niej zbliżyć i
pozawalała mi na to. Zgodziła się żebym odprowadził ją do domu, a następnego
dnia do szkoły. Dużo rozmawialiśmy, powoli ją poznawałem. Zaskakiwała mnie na
każdym kroku. To jak wytrwale ćwiczyła mimo kontuzji, jak wielkie miała serce.
Była niesamowicie wrażliwa, uparta i wiedziała czego chce.
Po kilku dniach rozmów z Rosie,
podczas treningu podszedł do mnie Sean. Od początku widziałem jak patrzył na
mnie i Rosalie, z zazdrością, ale chyba nic ich nie łączyło. Kazał mi się
odwalić od niej, albo „inaczej porozmawiamy”. Nie bałem się go, wiedziałem, że
nie zrezygnuje z niej tylko dlatego, że on mi kazał. Gdyby nie chciała
przebywać w moim towarzystwie to by powiedziała. I postąpiłem wtedy dobrze.
Jeszcze wiele razy mówił mi żebym się odczepił, ale miałem to gdzieś.
Dzisiaj przesadził. Zagadnął Rosie
na korytarzu i próbował ją pocałować. W napięciu czekałem na jej reakcję i
muszę przyznać, choć niechętnie, że byłem cholernie zazdrosny. Jednak ona
zrobiła coś, co dało mi impuls do działania. Odwróciła się, więc jego usta
zetknęły się tylko z jej policzkiem.
Czekałem na nią pod szkołą, a kiedy
wszyscy już wyszli, a jej nadal nie było, poszedłem do szpitala. Pewnie nie
poszła na trening, żeby szybciej się z nim zobaczyć. Nie pomyliłem się.
Siedziała przy łóżku mojego najlepszego przyjaciela, robiąc zadania domowe.
- Hej – zacząłem cicho, żeby jej nie
przestraszyć. Spojrzała na mnie zaskoczona i od razu się uśmiechnęła.
Wspominałem już jaki ma zniewalający uśmiech? Nigdy w życiu nie widziałem
piękniejszego. – Możemy chwilkę porozmawiać? – Rzuciła wzrokiem na śpiącego
Chrisa – Spokojnie, nie zajmę Ci dużo czasu, zdążymy wrócić zanim się obudzi.
- Dobrze – odpowiedziała wstając. Przepuściłem
ją w drzwiach i wyszliśmy na świeże powietrze. Było chłodno, ale słonecznie.
- Odpowiesz mi szczerze na pytanie? – nie mogłem
oderwać wzroku od jej oczu, skinęła głową. – Czy Ciebie i Seana coś łączy? - Wydusiłem z siebie po chwili, a w jej
oczach pojawił się szok i dezorientacja.
- Co?... Nie – patrzyła na mnie nadal
zaskoczona. Wiedziałem co teraz zrobić. To była jedyna szansa. Albo mi pozwoli,
albo mnie odrzuci.
- To dobrze – powiedziałem pochylając się do
niej.
~Rosie~
Nasze usta dzieliły dosłownie
milimetry, przez całe moje ciało przechodziły dreszcze, bardzo przyjemnie
dreszcze. Na chwilę zapomniałam o tym, że jesteśmy przed szpitalem. Myślałam
tylko o tym, co się za chwilę wydarzy, a moja podświadomość szepnęła mi, że
dobrze zrobiłam odrzucając Seana. Kiedy on się nade mną pochylał nie czułam
nic. Teraz już tylko Jason tak na mnie działał. Właśnie w tej chwili złączył nasze
usta, kiedy się nie odsunęłam, przyciągnął mnie bliżej. To był słodki
pocałunek, krótki. Przytulił mnie mocno do siebie i bez słów wróciliśmy do
Chrisa, trzymając się za ręce. Nadal spał, więc rozmawialiśmy cichutko, żeby go
nie obudzić.
- Rosie? – usłyszałam cichy głos brata. Uśmiechnęłam
się do niego, a on do mnie.
- Zostawiłam Cię samego na jeden dzień i już
zdążyłeś narozrabiać – zażartowałam, a Chris cichutko się zaśmiał. Już byłam
spokojna, wiedziałam, że wyzdrowieje. – Co tam się właściwie stało? I dlaczego poszedłeś
na imprezę w poniedziałek? – teoretycznie powinnam dać mu teraz odpoczywać, ale
musiałam to wiedzieć.
- Kolega miał urodziny, więc poszedłem na
chwilę. Oj no już tak na mnie nie patrz. Najpierw zobaczyłem transmisje
krajowych i jestem z Ciebie taki dumny – powiedział łapiąc mnie za rękę. Uśmiechnęłam
się, ale zaraz spoważniałam.
- Nie zmieniaj tematu – powiedziałam patrząc
mu prosto w oczy.
- Ehhh.. Wracałem już do domu. Szedłem sobie
spokojnie chodnikiem, kiedy usłyszałem pisk opon. Było ciemno, oślepiły mnie
światła nadjeżdżającego samochodu, ale nie jechał prosto, tylko slalomem, jakby
był pijany. Zanim zdążyłem zareagować, poczułem ogromny ból i zimno ulicy pod
plecami. Chwilę później straciłem przytomność. – patrzyłam na niego, nie mogąc nic powiedzieć. Pochyliłam się i
lekko przytuliłam brata.
Siedzieliśmy tak jeszcze jakiś czas
rozmawiając, a kiedy zrobiło się ciemno poszłam do domu. Ten schemat powtarzał
się do końca tygodnia. Szkoła, szpital, dom. Jason chodził ze mną do Chrisa.
Zachowywaliśmy się jak para, ale czy tak było… nie wiedziałam. Musiałam z nim o
tym porozmawiać. Sean rzucał mi dziwne spojrzenia. Głównym tematem w szkole
stał się wypadek mojego brata, więc nikt nie zwracał uwagi na mnie i Jasona, co
mi odpowiadało. Nie mogłam doczekać się powrotu Chrisa do domu. Bardzo
brakowało mi jego obecności. Niby rozmawiałam z nim codziennie, ale to nie było
to samo.
_____
Kolejne rozdziały będą pojawiać się w weekendy, gdyż w tygodniu nie mam czasu :/
Rozdział cudowny. Widać, że jest pisany przemyślanie. Dobrze, że Chris się obudził i wyjdzie z tego. Co do Rosie to lepiej, że zbliżyła się do Jasona niż Seana. Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Mam nadzieję, że między Jasonem a Rosie będzie wszystko w porządku.
OdpowiedzUsuń